Rzadko coś mnie zachwyca. Sądziłam, że nie ma dla mnie idealnego podkładu mineralnego. Jeśli Twoja skóra tak samo bardzo zmienia się na przestrzeni miesiąca, a w szafce trzymasz po kilka sztuk opakowań różnych podkładów - Ecolore może sprostać Twoim wymaganiom. Z racji, iż miałam możliwość dokładnego przetestowania produktu, bez pośpiechu na przestrzeni lata i jesieni, kiedy moja cera zmienia się naprawdę diametralnie - z nie sprawiającej problemów, po tłustą, problematyczną, z rozszerzonymi porami, powątpiewałam, iż Ecolore sprosta próbie czasu i zmiennej pogodzie. Dzisiaj, muszę pogratulować Pani Dorocie doskonałej formuły i gorąco zachęcam każdego do przejrzenia oferty tej marki. Nie rozumiem tak małej popularności Ecolore, dla mnie, jest to jedna z najlepszych firm oferujących kosmetyki mineralne i znacie mnie doskonale - stawiam na szczerość i często hity blogsfery dla mnie są totalnymi bublami, ale gdy natrafiam na tak świetny kosmetyk.. pozostaje mi go tylko polecać i wyczyścić stany magazynowe jak w przypadku kilku produktów, nad którymi zdążyłam się rozpłynąć.
Ecolore to młoda marka, prowadzona przez niezwykle miłą i profesjonalną Panią Dorotę. Rzadko spotyka się takich ludzi, nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa na temat obsługi, wysyłki i szczegółów, które sprawiają, iż chce się wracać. Tak osobiście, po ludzku, gorąco kibicuję, by biznes zaczął jeszcze bardziej kwitnąć. Nie mam żadnych wątpliwości, jeśli poprzeczka nadal będzie tak wysoka, iż będzie to jedna z najpopularniejszych marek, oferująca kosmetyki mineralne. Uwielbiam wspierać polskie marki, zwłaszcza te, w których nie ma przerostu formy nad treścią.
Podkład Ecolore to najchętniej i zarazem najmocniej eksploatowany produkt mineralny jaki mam w swoich zbiorach. Po pewnym czasie sięgałam po niego podświadomie i wówczas, gdy zależało mi na świetnym, nieskazitelnym wyglądzie. Ma on swoje wady, których nie zamierzam ukrywać, ale wygląda tak naturalnie, tak dobrze i jest tak niezwykle trwały i odporny na zmienność pogody, iż stał się on moim absolutnym ulubieńcem i zdetronizował inne produkty. Jestem pewna, iż nie jest to moje ostatnie opakowanie i gdy tylko dobiję dna - natychmiast uzupełnię zapasy. Cena, także nie jest wygórowana - jest adekwatna do jakości i odpowiednia na polskie realia. Nic dodać, nic ująć.
Zrecenzowanie produktu zajęło mi sporo czasu, ale już wiem, w zasadzie mam pewność, że jest to produkt, który warto kupić. Nisza, którą udało się marce Ecolore uzupełnić. Jeśli minerały Annabelle Minerals są dla Ciebie za ciężkie, a Lily Lolo zbyt suche i słabo kryjące - Ecolore idealnie sytuuje się pomiędzy - wspominana lekkość pyłku brytyjskiej marki i dobre krycie minerałów AM. Połączenie doskonałe.
Konsystencja jest niespotykana. Jest to leciutki suchy pyłek, ta lekkość podkładu kojarzy mi się z minerałami Lily Lolo i podkład Ecolore posiada jego najmocniejsze strony. Podczas rozcierania palcami czuć jego pudrowość i suchość, co jest ogromną zaletą tego produktu - choć i oczywiście są i wady przy takiej konsystencji.Przede wszystkim podkład jest niewyczuwalny na skórze i bardzo lekki. Absolutnie nie obciąża skóry, nie wchodzi w pory, ani nie podkreśla ich w brzydki sposób. Nie wchodzi w załamania, ani ich nie podkreśla, wygląda bardzo naturalnie. Nie jest to też podkład blikoskórny, tak jak Annabelle. Nie ma w nim kremowości, ale nie tępy. Przylega do skóry na wysokim poziomie, ale nie tak jak bardzo dobrze zmielone, wręcz lekko mokre minerały, dzięki temu nie osiada w nierównościach skóry, nie koliduje z ludzkim tłuszczem i bardzo dobrze znosi wilgotne warunki. Jest to typ podkładu, który musi się przyczepić do skóry albo do emolientów, dlatego nie sprawdzi się na mocno przesuszonej skórze, za to posiadaczki skóry przetłuszczającej się będą zachwycone :) Nie zgadzam się do końca z grupą docelową - osoby z cerą suchą mogą nie do końca być z tego podkładu zadowolone (chociaż to kwestia odpowiedniego przygotowania skóry), ale nareszcie mam świetny podkład do polecenia osobom z cerą problematyczną, trądzikową, a także normalną, którą większość podkładów mineralnych wysusza.
Jest to idealny podkład dla skóry przetłuszczającej się, ponieważ wymaga on wilgoci i dobrego nawilżenia. Przez wspomnianą suchość można nakładać go warstwami bez obaw o efekt maski, dzięki temu zyskuje na trwałości i absolutnie nie warzy się w ciągu dnia. Jak już jesteśmy przy trwałości - jest znakomita, bez poprawek wytrzymuje u mnie co najmniej 8 godzin. Nie ściera się w brzydki sposób, nie tworzy smug i zacieków. Idealnie się rozprowadza, trudno o efekt maski, czy placków. Wygląda bardzo dobrze przy dużej wilgotności, albo na nawilżonej skórze. Należy także zadbać o dobre przygotowanie skóry pod makijaż - najlepiej prezentuje się na bazach zastygających, ale o lekko mokrym wykończeniu, natomiast uwielbia on kontakt z ludzką skórą (nie ciemnieje także w kontakcie z sebum) - na mojej skórze, niepokrytej żadnym kosmetykiem wygląda idealnie, nigdy nie udało mi się osiągnąć podobnego efektu na jakiejkolwiek bazie. Nie współpracuje z gliceryną i rozwarstwia się po kilku minutach od nałożenia - ale jest to standard przy sypkich podkładach.
Wykończenie nie jest matowe, bliżej mu do satyny. Podkład zawiera drobniusieńkie pigmenty rozświetlające, które są niewidoczne na skórze,a jedynie grają światłem, dodając skórze świeżości, naturalności i lekkości. Twarz staje się promienna i zdrowa. Pięknie to wygląda!
Nie wygląda jednak dobrze bezpośrednio po nałożeniu na bazę (u mnie krem z filtrem to konieczność), dlatego nie zniechęcałabym się po kilku minutach od aplikacji. Nakładanie kosmetyków zaraz po nałożeniu podkładu także nie należy do rzeczy łatwych, łatwo o ścieranie podkładu podczas nakładania kolorówki. U mnie prezentuje się najlepiej po około 30 minutach. Idealnie się wtapia, wygląda jak druga skóra. Co tu gadać, jestem zachwycona.
Nie ukrywam, że nie wygląda korzystnie na suchej lub mocno przypudrowanej skórze. Ściera się, tworzy prześwity. Da się to jednak opanować dobrą bazą - dlatego stosowałam go z powodzeniem latem, kiedy moja skóra była odwodniona. Jest bardzo trwały, ale nie jest to produkt mineralny, który wymaga suchej, żelowej bazy (jak w przypadku kremowych podkładów), gdyż bardzo na tym traci. Nie współgra również z kosmetykami kolorowymi nałożonymi bezpośrednio po aplikacji podkładu, jeśli stosujesz bazę - ten problem nie występuje, jeśli podkład nakładasz bezpośrednio na skórę (Ecolore musi się wtopić i połączyć ze skórą) . W przypadku lekko mokrej bazy, każdy mocniejszy ruch ściera podkład i wygląda to nieestetycznie. Należy trzymać się odstępu 30 minut, wówczas kolorówka nałożona na podkład nie blednie i wygląda naprawdę idealnie. Na niekorzyść podkładu przemawia jedynie to, że nie do końca dobrze współpracuje z kosmetykami nałożonymi przed podkładem - przetestowałam każdy wariant i jest to produkt, który uwielbia kontakt z wilgocią i ludzką skórą. Nie sprawia wówczas żadnych problemów i wygląda cudownie, gdybym mogła zrezygnować z ochrony przeciwsłonecznej, już wiem, że Ecolore na stałe zagościłoby w mojej kosmetyczce. Na dłuższą metę stosowany w taki sposób nie odwadnia skóry.
Krycie jest dobre w kierunku do mocnego, dlatego podkład idealnie maskuje moje niedoskonałości i wzorcowo koryguje to, co niekoniecznie dodaje mi uroku. To niewiarygodne, że przy tak mocnym pigmencie, podkład jest tak lekki i wygląda tak dobrze na skórze.Doskonale się rozprowadza, nie tworzy smug i zacieków, ale jest to zależne od tego w jakim stanie jest skóra i jak delikatne ruchy wykonujesz. Początkowo nakładałam podkład na puder (według metody Gossa, aby przedłużyć trwałość podkładu), ale jest to typ produktu, który wzorcowo współpracuje ze skórą i wówczas zyskuje na trwałości. Sprawdza się wybitnie podczas letnich, upalnych dni, a także podczas jesieni i wiosny, kiedy wilgotność powietrza jest na wysokim poziomie. Minerały Ecolore lubią nasycanie wodą termalną, przy wykańczaniu makijażu. Nie podkreśla suchych skórek tak bardzo jak inne podkłady mineralne, należy jednak ograniczyć się do łagodnych ruchów i jednej warstwy podkładu.
Na skórze jest niewidoczny. Wygląda przepięknie, tak jak kosmetyki nałożone na podkład. Idealnie wtapia się, nie podkreśla porów, ale jest widoczna faktura skóry, przez co wygląda naturalnie,a nie płasko jak suchy proszek.
Jeśli chodzi o aplikację minerałów Ecolore, to tak jak minerały Lily Lolo najlepiej sprawdza się metoda na sucho i nakładanie cieniutkimi warstwami. Nie jestem fanką nakładania na mokro, jest to podkład mocno napigmentowany i bardzo łatwo można przesadzić, nakładając go zbyt dużo. Nie wygląda również tak dobrze jak tradycyjną techniką i jest minimalnie mniej trwały. Zauważyłam także, że przy takiej aplikacji zdarza mu się rozwarstwić, co nie ma miejsca przy wcieraniu proszku na sucho. Moim ulubionym pędzlem do podkładu Ecolore jest T2 z Glambrush oraz 107 Zoeva, są to pędzle kulkowe, które mają dużo włosia i delikatnie zaokrąglony kształt. Oddają idealną ilość podkładu na skórę i bardzo trudno jest o placki. Moja ulubiona technika to delikatne rozcieranie minerałów, stemplowanie nie daje tak naturalnego efektu przy tych minerałach, które bardzo lubią koliste, okrężne i delikatne ruchy.
Z racji, iż jest to proszek sypki, ale dobrze rozdrobniony - może pylić. Nie jest to jednak taka pylistość jak przy podkładach Amilie, większość proszku trafia na skórę i można ją zredukować do akceptowalnej granicy przy odpowiednim pędzlu. Jeśli wiec narzekasz na słabą wydajność podkładu Ecolore, prawdopodobnie używasz nieodpowiedniego pędzla. Podkładu używam od ponad trzech miesięcy i nie widzę większego zużycia.
Panią Dorotę muszę pochwalić także za wybitnie udaną kolorystykę. Byłam sceptycznie nastawiona do wyboru odcienia przez internet i naprawdę, rzadkością jest, że podkład jest w punkt idealnie dobrany. Jasność podkładu określana jest cyframi, gdzie 0 to najjaśniejszy odcień (dla prawdziwych, alabastrowych cer) i 6 (odcienie ciemne). Oferta Ecolore jest bardzo szeroka i mimo ze miałam szansę widzieć tylko gamę Warm i Olive, to wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, gdyż są bardzo trafione i twarzowe. To rzadkość. Ecolore moim zdaniem bardzo wyróżnia się na tle innych marek, biorąc pod uwagę niespotykaną formułę, ale także bogatą ofertę kolorystyczną (4 gamy, które nie wchodzą w skrajne odcienie) i świetne wyczucie pani Doroty. Mój idealny odcień to Warm 0, który jest minimalnie jaśniejszy od Sunny Cream Annabelle Minerals i jest bardziej twarzowy - ma dużo żółtych tonów, ale są one ładnie zrównoważone, przez co ciężko o żółtaczkę, a kolor ładnie koryguje moje zaczerwienienia i idealnie dopasowuje się do mojej ciepłej, oliwkowej karnacji.
Niezależnie od pory roku, miesiąca, czy dnia, biorąc pod uwagę ciągłą zmianę mojej cery - odwodniona, tłusta, problematyczna i do tego trądzikowa - nie znam drugiego takiego podkładu, który sprostałby każdego dnia, wyglądając tak dobrze i dodając mi uroku. Często formuła sprawdzająca się podczas owulacji, robiła mi krzywdę podczas miesiączki. Jest to jeden z najlepszych podkładów mineralnych, który nie koliduje z ludzkim sebum i w zasadzie jest neutralny pod tym względem, a nawet zaryzykuję stwierdzeniem, że bardzo dobrze z nim reaguje. Ogromne znaczenie ma baza, jaką nałożysz pod podkład i technika, jaką zastosujesz. Choćbym chciała się przyczepić, to przy bliższym poznaniu nie mogę niczego zarzucić, bo podkład sprawdza się świetnie. Zresztą, widzicie sami jak wyglądają dobrze na tak problematycznej skórze jaką posiadam - a na pierwszym zdjęciu moja skóra dosłownie odchodziła płatami :). To chyba najlepszy argument za tym, by dać szansę nowej, polskiej marce.
Jakość proszku bez zarzutu - jest na najwyższym poziomie. Mimo suchości jest bardzo delikatny i świetnie się rozprowadza, Widzę jak moja skóra reaguje na minerały Ecolore i bez chwili zastanowienia - przyjmuję je najlepiej. W żaden sposób nie przyczyniły się do pogorszenia stanu mojej cery, a wręcz zauważyłam, iż codzienny makijaż poprawia nie tylko moje samopoczucie ;) Mimo tego, że nie do końca współpracuje z moim kremem z filtrem, to formuła zasługuje na ogromny aplauz, gdyż moja cera ten podkład przyjmuje znakomicie i wygląda jak moja, lepsza skóra.
Na uznanie zasługuje także świetne, przemyślane i estetyczne opakowanie. Nie musisz obawiać się, że proszek nagle się wysypie i zmarnuje, wystarczy przesunąć nakładkę i viola! Pudełeczko wykonane jest z porządnego tworzywa, prezentuje tak czysto, elegancko, w ogóle mam wrażenie, że wszystkie produkty są tworzone z takim sercem i miłością, że nie mam innego wyjścia jak polecać przygodę z minerałami Ecolore.
Cena nie jest wygórowana i jak najbardziej adekwatna do jakości. Za 10g bardzo wydajnych, świetnych jakościowo minerałów musisz zapłacić 62.90 złotych. Podkład kupisz w drogerii internetowej Ecobelle.
Pomimo wad, jest to mój ulubiony podkład mineralny i z pewnością zaliczę go do odkryć tego roku. Niesamowita lekkość, świetne krycie, piękny, zdrowy wygląd sprawiają, że Ecolore staje się jedną z moich czołowych marek kosmetyków mineralnych. Zapewniam, ze nie jest to ostatni produkt polskiej marki i z pewnością jeszcze nie raz usłyszycie o tej świetnej jakości. Naprawdę warto spróbować, zwłaszcza, że jest możliwość zakupu próbek,a Pani Dorota świetnie doradzi jaki odcień będzie dla Ciebie odpowiedni, po skonsultowaniu się jakiej kolorówki obecnie używasz.
Chapeau bas!
Ecolore to młoda marka, prowadzona przez niezwykle miłą i profesjonalną Panią Dorotę. Rzadko spotyka się takich ludzi, nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa na temat obsługi, wysyłki i szczegółów, które sprawiają, iż chce się wracać. Tak osobiście, po ludzku, gorąco kibicuję, by biznes zaczął jeszcze bardziej kwitnąć. Nie mam żadnych wątpliwości, jeśli poprzeczka nadal będzie tak wysoka, iż będzie to jedna z najpopularniejszych marek, oferująca kosmetyki mineralne. Uwielbiam wspierać polskie marki, zwłaszcza te, w których nie ma przerostu formy nad treścią.
Podkład Ecolore to najchętniej i zarazem najmocniej eksploatowany produkt mineralny jaki mam w swoich zbiorach. Po pewnym czasie sięgałam po niego podświadomie i wówczas, gdy zależało mi na świetnym, nieskazitelnym wyglądzie. Ma on swoje wady, których nie zamierzam ukrywać, ale wygląda tak naturalnie, tak dobrze i jest tak niezwykle trwały i odporny na zmienność pogody, iż stał się on moim absolutnym ulubieńcem i zdetronizował inne produkty. Jestem pewna, iż nie jest to moje ostatnie opakowanie i gdy tylko dobiję dna - natychmiast uzupełnię zapasy. Cena, także nie jest wygórowana - jest adekwatna do jakości i odpowiednia na polskie realia. Nic dodać, nic ująć.
Zrecenzowanie produktu zajęło mi sporo czasu, ale już wiem, w zasadzie mam pewność, że jest to produkt, który warto kupić. Nisza, którą udało się marce Ecolore uzupełnić. Jeśli minerały Annabelle Minerals są dla Ciebie za ciężkie, a Lily Lolo zbyt suche i słabo kryjące - Ecolore idealnie sytuuje się pomiędzy - wspominana lekkość pyłku brytyjskiej marki i dobre krycie minerałów AM. Połączenie doskonałe.
Konsystencja jest niespotykana. Jest to leciutki suchy pyłek, ta lekkość podkładu kojarzy mi się z minerałami Lily Lolo i podkład Ecolore posiada jego najmocniejsze strony. Podczas rozcierania palcami czuć jego pudrowość i suchość, co jest ogromną zaletą tego produktu - choć i oczywiście są i wady przy takiej konsystencji.Przede wszystkim podkład jest niewyczuwalny na skórze i bardzo lekki. Absolutnie nie obciąża skóry, nie wchodzi w pory, ani nie podkreśla ich w brzydki sposób. Nie wchodzi w załamania, ani ich nie podkreśla, wygląda bardzo naturalnie. Nie jest to też podkład blikoskórny, tak jak Annabelle. Nie ma w nim kremowości, ale nie tępy. Przylega do skóry na wysokim poziomie, ale nie tak jak bardzo dobrze zmielone, wręcz lekko mokre minerały, dzięki temu nie osiada w nierównościach skóry, nie koliduje z ludzkim tłuszczem i bardzo dobrze znosi wilgotne warunki. Jest to typ podkładu, który musi się przyczepić do skóry albo do emolientów, dlatego nie sprawdzi się na mocno przesuszonej skórze, za to posiadaczki skóry przetłuszczającej się będą zachwycone :) Nie zgadzam się do końca z grupą docelową - osoby z cerą suchą mogą nie do końca być z tego podkładu zadowolone (chociaż to kwestia odpowiedniego przygotowania skóry), ale nareszcie mam świetny podkład do polecenia osobom z cerą problematyczną, trądzikową, a także normalną, którą większość podkładów mineralnych wysusza.
Jest to idealny podkład dla skóry przetłuszczającej się, ponieważ wymaga on wilgoci i dobrego nawilżenia. Przez wspomnianą suchość można nakładać go warstwami bez obaw o efekt maski, dzięki temu zyskuje na trwałości i absolutnie nie warzy się w ciągu dnia. Jak już jesteśmy przy trwałości - jest znakomita, bez poprawek wytrzymuje u mnie co najmniej 8 godzin. Nie ściera się w brzydki sposób, nie tworzy smug i zacieków. Idealnie się rozprowadza, trudno o efekt maski, czy placków. Wygląda bardzo dobrze przy dużej wilgotności, albo na nawilżonej skórze. Należy także zadbać o dobre przygotowanie skóry pod makijaż - najlepiej prezentuje się na bazach zastygających, ale o lekko mokrym wykończeniu, natomiast uwielbia on kontakt z ludzką skórą (nie ciemnieje także w kontakcie z sebum) - na mojej skórze, niepokrytej żadnym kosmetykiem wygląda idealnie, nigdy nie udało mi się osiągnąć podobnego efektu na jakiejkolwiek bazie. Nie współpracuje z gliceryną i rozwarstwia się po kilku minutach od nałożenia - ale jest to standard przy sypkich podkładach.
Wykończenie nie jest matowe, bliżej mu do satyny. Podkład zawiera drobniusieńkie pigmenty rozświetlające, które są niewidoczne na skórze,a jedynie grają światłem, dodając skórze świeżości, naturalności i lekkości. Twarz staje się promienna i zdrowa. Pięknie to wygląda!
Nie wygląda jednak dobrze bezpośrednio po nałożeniu na bazę (u mnie krem z filtrem to konieczność), dlatego nie zniechęcałabym się po kilku minutach od aplikacji. Nakładanie kosmetyków zaraz po nałożeniu podkładu także nie należy do rzeczy łatwych, łatwo o ścieranie podkładu podczas nakładania kolorówki. U mnie prezentuje się najlepiej po około 30 minutach. Idealnie się wtapia, wygląda jak druga skóra. Co tu gadać, jestem zachwycona.
Nie ukrywam, że nie wygląda korzystnie na suchej lub mocno przypudrowanej skórze. Ściera się, tworzy prześwity. Da się to jednak opanować dobrą bazą - dlatego stosowałam go z powodzeniem latem, kiedy moja skóra była odwodniona. Jest bardzo trwały, ale nie jest to produkt mineralny, który wymaga suchej, żelowej bazy (jak w przypadku kremowych podkładów), gdyż bardzo na tym traci. Nie współgra również z kosmetykami kolorowymi nałożonymi bezpośrednio po aplikacji podkładu, jeśli stosujesz bazę - ten problem nie występuje, jeśli podkład nakładasz bezpośrednio na skórę (Ecolore musi się wtopić i połączyć ze skórą) . W przypadku lekko mokrej bazy, każdy mocniejszy ruch ściera podkład i wygląda to nieestetycznie. Należy trzymać się odstępu 30 minut, wówczas kolorówka nałożona na podkład nie blednie i wygląda naprawdę idealnie. Na niekorzyść podkładu przemawia jedynie to, że nie do końca dobrze współpracuje z kosmetykami nałożonymi przed podkładem - przetestowałam każdy wariant i jest to produkt, który uwielbia kontakt z wilgocią i ludzką skórą. Nie sprawia wówczas żadnych problemów i wygląda cudownie, gdybym mogła zrezygnować z ochrony przeciwsłonecznej, już wiem, że Ecolore na stałe zagościłoby w mojej kosmetyczce. Na dłuższą metę stosowany w taki sposób nie odwadnia skóry.
Krycie jest dobre w kierunku do mocnego, dlatego podkład idealnie maskuje moje niedoskonałości i wzorcowo koryguje to, co niekoniecznie dodaje mi uroku. To niewiarygodne, że przy tak mocnym pigmencie, podkład jest tak lekki i wygląda tak dobrze na skórze.Doskonale się rozprowadza, nie tworzy smug i zacieków, ale jest to zależne od tego w jakim stanie jest skóra i jak delikatne ruchy wykonujesz. Początkowo nakładałam podkład na puder (według metody Gossa, aby przedłużyć trwałość podkładu), ale jest to typ produktu, który wzorcowo współpracuje ze skórą i wówczas zyskuje na trwałości. Sprawdza się wybitnie podczas letnich, upalnych dni, a także podczas jesieni i wiosny, kiedy wilgotność powietrza jest na wysokim poziomie. Minerały Ecolore lubią nasycanie wodą termalną, przy wykańczaniu makijażu. Nie podkreśla suchych skórek tak bardzo jak inne podkłady mineralne, należy jednak ograniczyć się do łagodnych ruchów i jednej warstwy podkładu.
Na skórze jest niewidoczny. Wygląda przepięknie, tak jak kosmetyki nałożone na podkład. Idealnie wtapia się, nie podkreśla porów, ale jest widoczna faktura skóry, przez co wygląda naturalnie,a nie płasko jak suchy proszek.
Z racji, iż jest to proszek sypki, ale dobrze rozdrobniony - może pylić. Nie jest to jednak taka pylistość jak przy podkładach Amilie, większość proszku trafia na skórę i można ją zredukować do akceptowalnej granicy przy odpowiednim pędzlu. Jeśli wiec narzekasz na słabą wydajność podkładu Ecolore, prawdopodobnie używasz nieodpowiedniego pędzla. Podkładu używam od ponad trzech miesięcy i nie widzę większego zużycia.
Panią Dorotę muszę pochwalić także za wybitnie udaną kolorystykę. Byłam sceptycznie nastawiona do wyboru odcienia przez internet i naprawdę, rzadkością jest, że podkład jest w punkt idealnie dobrany. Jasność podkładu określana jest cyframi, gdzie 0 to najjaśniejszy odcień (dla prawdziwych, alabastrowych cer) i 6 (odcienie ciemne). Oferta Ecolore jest bardzo szeroka i mimo ze miałam szansę widzieć tylko gamę Warm i Olive, to wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie, gdyż są bardzo trafione i twarzowe. To rzadkość. Ecolore moim zdaniem bardzo wyróżnia się na tle innych marek, biorąc pod uwagę niespotykaną formułę, ale także bogatą ofertę kolorystyczną (4 gamy, które nie wchodzą w skrajne odcienie) i świetne wyczucie pani Doroty. Mój idealny odcień to Warm 0, który jest minimalnie jaśniejszy od Sunny Cream Annabelle Minerals i jest bardziej twarzowy - ma dużo żółtych tonów, ale są one ładnie zrównoważone, przez co ciężko o żółtaczkę, a kolor ładnie koryguje moje zaczerwienienia i idealnie dopasowuje się do mojej ciepłej, oliwkowej karnacji.
Niezależnie od pory roku, miesiąca, czy dnia, biorąc pod uwagę ciągłą zmianę mojej cery - odwodniona, tłusta, problematyczna i do tego trądzikowa - nie znam drugiego takiego podkładu, który sprostałby każdego dnia, wyglądając tak dobrze i dodając mi uroku. Często formuła sprawdzająca się podczas owulacji, robiła mi krzywdę podczas miesiączki. Jest to jeden z najlepszych podkładów mineralnych, który nie koliduje z ludzkim sebum i w zasadzie jest neutralny pod tym względem, a nawet zaryzykuję stwierdzeniem, że bardzo dobrze z nim reaguje. Ogromne znaczenie ma baza, jaką nałożysz pod podkład i technika, jaką zastosujesz. Choćbym chciała się przyczepić, to przy bliższym poznaniu nie mogę niczego zarzucić, bo podkład sprawdza się świetnie. Zresztą, widzicie sami jak wyglądają dobrze na tak problematycznej skórze jaką posiadam - a na pierwszym zdjęciu moja skóra dosłownie odchodziła płatami :). To chyba najlepszy argument za tym, by dać szansę nowej, polskiej marce.
Jakość proszku bez zarzutu - jest na najwyższym poziomie. Mimo suchości jest bardzo delikatny i świetnie się rozprowadza, Widzę jak moja skóra reaguje na minerały Ecolore i bez chwili zastanowienia - przyjmuję je najlepiej. W żaden sposób nie przyczyniły się do pogorszenia stanu mojej cery, a wręcz zauważyłam, iż codzienny makijaż poprawia nie tylko moje samopoczucie ;) Mimo tego, że nie do końca współpracuje z moim kremem z filtrem, to formuła zasługuje na ogromny aplauz, gdyż moja cera ten podkład przyjmuje znakomicie i wygląda jak moja, lepsza skóra.
Na uznanie zasługuje także świetne, przemyślane i estetyczne opakowanie. Nie musisz obawiać się, że proszek nagle się wysypie i zmarnuje, wystarczy przesunąć nakładkę i viola! Pudełeczko wykonane jest z porządnego tworzywa, prezentuje tak czysto, elegancko, w ogóle mam wrażenie, że wszystkie produkty są tworzone z takim sercem i miłością, że nie mam innego wyjścia jak polecać przygodę z minerałami Ecolore.
Cena nie jest wygórowana i jak najbardziej adekwatna do jakości. Za 10g bardzo wydajnych, świetnych jakościowo minerałów musisz zapłacić 62.90 złotych. Podkład kupisz w drogerii internetowej Ecobelle.
Pomimo wad, jest to mój ulubiony podkład mineralny i z pewnością zaliczę go do odkryć tego roku. Niesamowita lekkość, świetne krycie, piękny, zdrowy wygląd sprawiają, że Ecolore staje się jedną z moich czołowych marek kosmetyków mineralnych. Zapewniam, ze nie jest to ostatni produkt polskiej marki i z pewnością jeszcze nie raz usłyszycie o tej świetnej jakości. Naprawdę warto spróbować, zwłaszcza, że jest możliwość zakupu próbek,a Pani Dorota świetnie doradzi jaki odcień będzie dla Ciebie odpowiedni, po skonsultowaniu się jakiej kolorówki obecnie używasz.
Chapeau bas!
Pozdrawiam,
Ewa