Gdy zanoszę się z zamiarem zakupu jakiegokolwiek, gotowego produktu o konsystencji innej niż sypki, mineralny pył, po chwili beztroskiej ekscytacji, natychmiast pojawia się uciskający klatkę piersiową lęk. Tworzę zawiłe, mrożące krew w żyłach scenariusze i gorączkowo rozpoczynam poszukiwania krótkoskładnikowego odpowiednika, w efekcie nierzadko wykreślając dany produkt z listy życzeń.
Już szmat czasu temu zrezygnowałam z tradycyjnych, prasowanych i paletkowych cieni. To był mój pierwszy, zdecydowany krok w stronę optymalizacji posiadanych zasobów. Boleśnie uświadomiłam sobie, że większość zalegających i kurzących się rzeczy to fizyczny, nieodparty dowód mojego nieroztropnego marnotrawstwa, a oferowane, mineralne cienie spełniają w zasadzie większość postawionych, nie ukrywam, dość wysokich wymogów. Silna argumentacja opowiadająca się za możliwością indywidualnego doboru kolorów oraz bezterminowością czystych pyłów doprowadziła nieuchronnie do radykalnych porządków w kosmetycznej komodzie.
Niezaprzeczalnie klasyczne cienie Annabelle Minerals należą do moich ulubionych. Miękkie wykończenie, fantastyczna łatwość w obsłudze i dobra trwałość sprawiają, że nie mam im zbyt wiele do zarzucenia.
CIENIE MINERALNE ANNABELLE MINERALS
Cienie wyróżnia miła, aksamitnie gładka konsystencja. Świetnie przyczepiają się do pędzla. Mimo sypkiej postaci nie są trudne w użyciu, nadmiernie nie osypują się i nie pylą (choć ze względu na sypką formułę i dużą gramaturę, niestety, ale cienie brudzą intensywnie otaczające środowisko). Pigmentacja średnia, dobra w budowaniu. Wyczuwam w nich znamienną już dla Annabelle Minerals suchość, co jest akurat w przypadku cieni ogromną zaletą, gdyż doskonale rozcierają się, nie tworząc nawet przy nieporadnych ruchach smug, plam i zacieków. Powtarza się pewna, niepisana zasada: nieznacznie gorszą przyczepność posiadają kolory ciemne i jaskrawe. Pomijając ten szkopuł, między poszczególnymi kolorami nie istnieją duże dysproporcje pod względem jakości, pigmentacji i współpracy, a sam dobór cieni nie staje się rosyjską ruletką - odróżnia je jedynie stopień roziskrzenia. Wykończenie satynowe, z delikatnymi, świetliście odbijającymi wiązki światła, drobinkami.
Po latach spędzonych wspólnie z marką Annabelle Minerals odważnie stwierdzam, że spośród wszystkich dostępnych mineralnych cieni, pracuje się z nimi najłatwiej i najprzyjemniej. Są to kosmetyki stworzone z myślą o zarówno nowicjuszach, jak i kaście zabieganych wyjadaczy, oszczędzających swój ograniczony czas. Większość oferty stanowią klasyczne barwy na całą powiekę, a przy ich zastosowaniu staranny makijaż zajmuje mniej niż pięć minut z zegarkiem w ręku. Z tego tak prostego powodu cienie towarzyszą mi podczas każdej podróży i wyjazdów studenckich, a w moim sercu kwitnie lekkie poczucie winy, że wspominam o nich dopiero teraz, po ponad 5 latach prowadzenia witryny.
W porównaniu do cieni glinkowych [pełna recenzja tutaj>], które posiadają zdecydowanie bardziej specyficzne właściwości, a przez zawarty w nich kaolin mogą nastręczać nieuchronnych problemów, szczególnie z konsystencjami mokrymi, o tyle cienie w wersji tradycyjnej są nastawione na bezproblemową współpracę z większością struktur niepowiązanych z ideą czystego makijażu. Cienie doskonale chwytają się gęstych, smolistych kredek, wspaniale reagują na dodatek wilgoci (bardziej błyszczący, mokry efekt, większa głębia koloru), przy czym sprawdzają się bez zarzutu stosowane samodzielnie, bez żadnego, wyjątkowego uprzedniego przygotowania powiek.
Trwałość cieni zależna jest od sposobu aplikacji, bazy oraz samej skóry powiek. Powtarzam to do znudzenia, ale moje potwornie tłuste powieki nie są miarodajnym wskaźnikiem, bowiem każdy cień, niezależnie od formuły i postaci, jest w stanie przetrwać u mnie maksymalnie 2-3 godziny. Cienie Annabelle Minerals cenię za to, że wraz z upływem czasu bledną i giną na powiekach bez tworzenia plam i zrolowanych, dziwacznych elementów.
GAMA KOLORYSTYCZNA
Większość kolorów to odcienie idealne na co dzień, nie brakuje jednak barw o dużym potencjalne energetycznym, mogącym ożywić każdy, nudny makijaż.
Podoba mi się to, że odcienie nie są nazbyt wyszukane i idealnie podkreślają słowiańską, przygaszoną, delikatną urodę. Warto obrać za cel Annabelle Minerals, jeśli poszukujesz cieni, których na pewno będziesz używać w codziennym makijażu, wówczas ich ogromna gramatura (aż 3g!) na pewno Cię nie przytłoczy. Na uznanie zasługują szczególnie ugłaskane do poziomu używalności kolory żywe i jaskrawe, tworząc spójną gamę kolorystyczną z resztą klasycznych barw.
Warto również zwrócić uwagę na czysty i bezterminowy skład cieni, nie zawierają one bowiem substancji dodatkowych i toksycznych, stąd też są odpowiednie do makijażu nawet wyjątkowo wrażliwych i delikatnych powiek, nie tracąc zupełnie na swoich walorach użytkowych. Nie ponoszą za sobą ryzyka infekcji. Człowiek pewnych rzeczy nie docenia, póki nie doświadczy nieprzyjemnej sytuacji - nie zliczę ile łez uroniłam po kiepskiej jakości prasowańcach, które terminowały się szybciej niż czas oczekiwania na kolejną owulację. Cieszę się mocno, że nie muszę przedkładać zdrowia własnych spojówek nad dobro makijażu. Cienie mineralne to poważnie doskonała inwestycja i kompromis w jednym!
Vanilla. Dzienny, jasny, mleczny, łagodnie zgaszony beż o wielu zastosowaniach. Iskrzący feerią srebrzystych drobinek. Jeden z najlepszych i wystarczająco jasnych, mineralnych cieni bazowych, dających efekt nienachalnie rozświetlonej powieki - dla każdego, nawet trudnego typu kolorystycznego. To jedyny cień mineralny, którego zapas regularnie uzupełniam.
Ocena: 5 / 5.
Candy. Kolor gumy balonowej. Neutralny, delikatny, niesamowicie dziewczęcy, z niewielką ilością subtelnych, ledwie zauważalnych, chłodnie migoczących drobinek.
Ocena: 4.5 / 5
Ice Cream. Stonowany, zgaszony, połyskujący księżycową poświatą, średniej jasności róż. Idealny wybór dla chłodnych i neutralnych typów urody, szczególnie posiadaczek niebieskich oczu.
Ocena: 4.5 / 5
Cappuccino. Kolejny kolor, który warto posiadać Cappuccino to barwa zgaszonego, nieoczywistego, jasnego, kawowego, choć przełamanego kremową nutą, brązu. Idealnie współgra z delikatnymi typami urody, szczególnie gdy większość ciemniejszych kolorów daje efekt ociężałej powieki i przemalowania. Idealny wybór, gdy brakuje koncepcji na makijaż. Elegancki, stonowany i zawsze adekwatny do okazji!
Ocena: 5 / 5
Chocolate. Gorzka, chłodna czekolada. Esencjonalny, głęboki, piękny, choć nieprzytłaczający. Intensywnie iskrzący.
Ocena: 4.5 / 5
Nougat. Głęboki odcień ciepłego, średniej jasności brązu z mnóstwem odbijających srebrzyście strugę światła, drobinek. Stworzony dla ciepłych i nieco ciemniejszych typów kolorystycznych.
Ocena: 5 / 5
Cinnamon. Kremowy odcień cynamonu. Odrobinę bardziej powściągliwy i zachowawczy. Mimo swej buzującej temperatury, przyjemnie stonowany. Jeden z niewielu ciepłych odcieni, których noszenie nie jest problematyczne i trudne. Spełnia wiele funkcji. Warto mieć go pod ręką. Niesamowita pigmentacja!
Ocena: 5 / 5
Cardamon. Niepowtarzalny. Cardamon trafnie odzwierciedla barwę korzennej, orientalnej przyprawy, której to zapach dosłownie świdruje w moich nozdrzach! Ależ zrobiło się aromatycznie. Na pograniczu oliwkowej zieleni, a odważnej, musztardowej żółci. Nieco bardziej suchy, choć pigmentacja potrafi zwalić z nóg.
Ocena: 4 / 5
Water Ice. Odcień niewinnej, nieskalanej niebieskości. Może być ciekawym akcentem makijażu, choć wymaga ogromnego wyczucia i klasy użytkującego, łatwo bowiem operując Water Ice o tandetny, dyskotekowy makijaż.
Ocena: 3.5 / 5
Lilac. Jasny, liliowy róż przełamany fioletem. Uroczy, niewinny, subtelny. Cudownie podkreśli brązową tęczówkę. Migocze mnóstwem srebrnych drobinek. Wyjątkowy!
Ocena: 4.5 / 5
Lollipop. Chłodny, rozbielony liliowy róż. Połyskuje powściągliwie. Stworzony dla chłodnych, i bardzo jasnych oliwkowych typów urody.
Ocena: 4 / 5
Platinum. Stonowana, roziskrzona szarość. Zachowawczy, choć urokliwy. Zdecydowanie dla chłodnych typów urody.
Ocena: 3 / 5
Mint. Kolor zmrożonej, eleganckiej i nieco zachowawczej mięty. Jeden z niewielu stonowanych odcieni zieleni, uposażonych w ogromny takt i zrównoważenie. Doskonale napigmentowany i niebiańsko roziskrzony! Stworzony dla osób, które pragną przełamać przetarte, kosmetyczne ścieżki i nieco zaszaleć w codziennym makijażu.
Ocena: 5 / 5
Lavender. Fiolet, który nie daje efektu zmęczonych, schorowanych oczu. Przepięknie podkreśla zieloną i piwną tęczówkę. Suto połyskuje srebrzystymi drobinkami. Mimo nasycenia, nie skrada całego makijażu - potrafi być powściągliwy i tajemniczy
Ocena: 4.5 / 5
Blueberry. Jagodowy granat połyskujący obficie całą feerią kolorowych drobinek. Rozpasana i zuchwała gwiazda wieczoru! Wymaga aplikacji na mokro.
Ocena: 4 / 5
Smoky. Grafitowa czerń. Stworzona dla osób, których przytłacza czerń węgielna i pragnących podkreślić linię rzęs w bardziej subtelny i stonowany sposób. Doskonała pigmentacja. Jak na tak ciemny kolor, ze Smoky pracuje się naprawdę łatwo, szybko i przyjemnie.
Ocena: 4.5 / 5
Cornflower. Chabrowa niebieskość ze średnią ilością połyskujących drobinek. Dość suchy, osypuje się najmocniej ze wszystkich cieni Annabelle Minerals, wymaga budowania koloru. Zyskuje podczas aplikacji na mokro.
Ocena: 2.5 / 5
Cena / gramatura: 3g / 36.90 zł
Bezproblemowa dostępność na terenie Polski.
ARTYKUŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MARKĄ ANNABELLE MINERALS.
Pozdrawiam ciepło,
Ewa