Można powiedzieć, że mamy już prawdziwą jesień,a ostatnie podrygi lata i rozwścieczone bystre promyki słońca przebijają przez korony drzew coraz słabiej. Jest to idealna pora na mocną regenerację skóry - bardziej wtajemniczeni wiedzą, iż najwyższa pora zadziałać intensywniej za pomocą kwasów, tudzież retinoidów.
Dzisiaj pojawia się bardzo obszerny post o peelingach chemicznych. Nie mam absolutnie na celu negowania tworzenia kwasowych roztworów w domu, ale chcę Was przestrzec przed sytuacjami, które zdarzają się notorycznie. Przy okazji chcę Was bardzo przeprosić za nieprzewidzianą, prawie dwutygodniową przerwę w blogowaniu - natłok obowiązków, jesienna aura, natężony ruch na blogu i pełna skrzynka wiadomości rządzą się swoimi prawami.
Kiedy należy udać się do specjalisty?
Kiedy nie masz w ogóle pojęcia o kwasach i retinoidach, nigdy ich nie stosowałeś, nie wiesz co jest odpowiednie dla Twojej skóry, nie masz pojęcia, czy nie jesteś uczulony, w zasadzie Twoja wiedza jest zerowa. Aby wykonać i przeprowadzić odpowiednio peeling chemiczny trzeba być mimo wszystko w temacie, nie musisz mieć szóstki z chemii i nie musisz być takim freakiem jak ja, ale musisz uważnie czytać ze zrozumieniem i trzymać się odpowiednich stężeń i wartości.
Zapukać do drzwi specjalisty (osoby posiadającej wiedzę w zakresie dermatologii i kosmetologii) należy także wówczas, gdy masz problem z cierpliwością. Peelingi chemiczne nie są dla rozgorączkowanych, oczekujących szybkich efektów. Takie zabiegi wykonywane w zaciszu domowym przy początkowym braku efektów, czy nawet pogorszeniu skóry, kuszą do kolejnych, częstszych i silniejszych zabiegów, które w ogólnym rozrachunku przynoszą więcej negatywnych skutków, aniżeli tych pozytywnych. Nie mam super doświadczenia, ale bardzo często piszą do mnie osoby, które właśnie pod wpływem emocji wyrządziły sobie krzywdę. Peelingi chemiczne w domu to świetna sprawa, ale jak wykonuje je osoba, która ma chociaż podstawową wiedzę i nie ma natury choleryka - nie wyobrażam sobie, bym latała histerycznie zakreślając ósemki z czerwoną twarzą od poparzenia się mocnym kwasem ;)
Kiedy planujesz wyższe stężenia kwasów i peeling średniogłęboki. Są zabiegi, których odradzanie zajmuje mi wieki, kwasy w wysokich stężeniach są silnie toksyczne, a ich stosowanie niesie ze sobą wysokie ryzyko poparzenia chemicznego, trwałych blizn, wybroczyn i przebarwień, które są nieusuwalne żadną dotąd poznaną metodą. Moje zalecenia tyczą się głównie kwasów z grupy AHA i roztworów przeznaczonych wyłącznie do użytku profesjonalnego (kwas pirogronowy, TCA, rezorcyna) , gdyż nie penetrują one równo naskórka, wymagają skutecznej neutralizacji, a w przypadku niespodziewanej reakcji (do której może dojść nawet przy opornej skórze) nieoceniona jest pomoc medyczna, którą możemy otrzymać od razu.Muszę także wspomnieć, że nie liczą się tutaj minuty, ale sekundy! Działanie silnymi kwasami wymaga krótkich sesji i solidnej neutralizacji.
Jak więc zacząć swoją przygodę z kwasami?
Od toników - kupuj małe ilości kwasów, stosuj stężenia nie przekraczające 10%, papierki lakmusowe, zmieniaj lekko pH, obserwuj reakcje skóry. Mimo że takie testy zajmują sporo czasu, dają dużo do myślenia i potrafią wnieść w Twoją znacznie więcej niż ryzykowne peelingi chemiczne. Regularne stosowanie toników kwasowych o odpowiednio niskim pH, może znacznie lepiej oddziaływać na twoją skórę niż mocny, drażniący, silnie kwasowy roztwór. Pamiętaj o tym !
To także masa zabawy - może to brzmi nieco demonicznie, ale tworzenie własnych kosmetyków, regulacja pH, obserwowanie efektów to prawdziwa frajda. Zanim poznałam większość kwasów w peelingu, bawiłam się nimi przez ponad 3 lata - machanie pH, zmienianie mocy kwasu, dodatek substancji czynnych. Jest mnóstwo wariantów zastosowania tego samego kwasu - można odkryć go na nowo tworząc kosmetyk z fazą tłuszczową, dodając alkoholu, czy glikolu. Sky is the limit.
Najgorszym błędem jest zawsze rzucanie się na głęboką wodę. Zdarza się, że czytam bardziej popularne blogi, poszukuję czegoś nowego, świeżego i czasami jak kulą w płot uderza we mnie bezmyślne polecanie środków, które są tak niebezpieczne...
Wyrób zdrowy nawyk - zawsze mierz pH !
Niezależnie, czy tworzysz roztwór peelingujący, czy tonik - zawsze mierz pH. Nie tylko baza kosmetyku, czy stężenie decyduje o sile kwasu, ale przede wszystkim pH. Im niższe, bardziej kwaśne - tym mocniejsze działanie kwasu. Nierzadko 5% tonik może działać intensywniej niż 15% krem. Pamiętaj, że kosmetyki do użytku codziennego nie powinny mieć niższego pH niż 4 (w przypadku cery trądzikowej i stosowaniu zasadowych środków), najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie się wartości 5-6, ale w przypadku kwasowego toniku można zjechać spokojnie do 4. Zmiana pH może zupełnie zmienić działanie produktu - jeśli źle znosisz działanie kwasów - zawsze staraj się, by było w granicach normy.
Moja rada - poznaj swoją skórę i to, jak wpływają na nią poszczególne substancje
Nie można tego uniknąć, poza tym, to daje dużo do myślenia. Nie wyobrażam sobie świadomej pielęgnacji, ani tym bardziej pisania do Was, gdybym, dajmy na przykład znała działanie takiego kwasu LHA tylko w roli peelingu na spirytusie. Każdy ma inną skórę i mimo moich ogromnych chęci i zaangażowania, czasami zwyczajnie nie wiem, co może się sprawdzić - mamy aktualnie ogromny dostęp do półproduktów, do tworzenia własnych, domowych kosmetyków. To stało się tak samo modne, jak zdrowe, domowe posiłki . Warto korzystać i działając ostrożnie poznawać dokładnie swoją skórę i jej potrzeby.
No dobra, powiedzmy, że już wiesz, co jest odpowiednie dla Twojej skóry, masz pewien opracowany plan pielęgnacji i chcesz zabrać się do stworzenia roztworu peelingującego.
Zlewki, bagietki, niezbędne akcesoria
Przede wszystkim potrzebujesz naczynia, w którym wykonasz roztwór - nie musi to być w tym celu przeznaczona zlewka (choć polecam zakup zlewki z podziałką, można kontrolować ilość roztworu,a także mamy 'dziobek' , który ułatwia bezpieczne zlanie produktu końcowego) ale nawet szklane naczynie. Generalnie wszystkie narzędzia laboratoryjne powinny być szklane, ewentualnie plastikowe, choć te szklane zawsze będą miały przewagę. metal może wchodzić w reakcje z niektórymi substancjami aktywnymi, niektóre plastiki również mogą wchodzić w interakcje i powodować rozkład substancji czynnych. Szkło zawsze jest neutralne, można je wyparzyć, zdezynfekować i powtarzać te same czynności aż do zbicia takiej zlewki. Ups.
Oprócz zlewki potrzebujesz oczywiście czegoś do mieszania - najlepiej bagietka szklana i narzędzie do odmierzania (łyżeczka miarowa, strzykawka, waga jubilerska). No i tutaj zaczynają się schody.
Są zwolennicy mierzenia w łyżeczkach miarowych - czyli koniecznie musisz znać gęstość produktu, by otrzymać wynik w ml i móc go odmierzyć za pomocą takiej łyżeczki. Nie jest to też najlepsza i najbardziej dokładna forma mierzenia, bo często robi się to na oko. Jeśli więc lubi Ci się sypnąć czasem więcej niż zwykle, waga jubilerska jest lepszym wyborem.
Waga jubilerska wywołuje u mnie ambiwalentne odczucia, mierzenie na łyżeczkach jest wygodniejsze i szybsze, ale być może moja opinia wynika z tego faktu, że ciężko jest natrafić na dobrą wagę. Moja waga (zapłaciłam za nią około 25 złotych na ECOSPA.pl) skutecznie zniechęca mnie do takiej formy odmierzania - choć zdaję sobie sprawę, że jest to najbardziej profesjonalne i wręcz wymagane w kręceniu bardziej skomplikowanych formuł, gdzie nie można poszaleć i trzeba trzymać się określonej ilości, do dwóch miejsc po przecinku. Nie będę zaskoczona, jeśli usłyszę, że Twoja waga przekłamuje wagę, wyłącza się w trakcie odmierzania i w ostateczności wytrąca Cię z równowagi. Jeśli znacie naprawdę dobrą wagę jubilerską, która nie wyłącza się w trakcie mierzenia i najlepiej waży z dokładnością do drugiego miejsca po przecinku - dajcie znać ;)
I najważniejsze - papierki lakmusowe. Przyjaciele każdego chemika. Choć te, które są dostępne w sklepach z półproduktami nie są tak dokładne jak te, które miałam kiedyś ogromną przyjemność sprawdzić u farmaceuty, to nie mogę złego słowa powiedzieć o tych dostępnych na stronie zróbsobiekrem. Natomiast chcę Cie przestrzec przed podejrzanie tanimi papierkami na allegro, bardzo przekłamują pH i wolę nie myśleć, jak wiele osób właśnie przez tak nieuczciwe zagranie sprzedawców mogło zrobić sobie krzywdę. Jeśli więc kupujesz - to u sprawdzonego sprzedawcy.
Środki do dezynfekcji
Zachowanie higieny pracy to kwestia priorytetowa, przy tworzeniu kosmetyków, a nawet przy ich nakładaniu. Nie wystarczy sparzenie sprzętu laboratoryjnego i umycie rąk mydłem, koniecznie jest użycie preparatów dezynfekujących. W warunkach domowych wystarczający okaże się alkohol rektyfikowany w połączeniu z izopropanolem, natomiast szczerze polecam Wam zakup specjalistycznego płynu, który zabija wszystkie bakterie bez wyjątku (alkohol i wrzątek zabija niestety tylko niektóre szczepy) - polecam Skinsept, który jest z powodzeniem stosowany w warunkach szpitalnych.
Dlaczego jest to tak ważne? Temat higieny niebawem zostanie poruszony na moim blogu, natomiast nieprzestrzeganie zasad BHP może prowadzić do infekcji i zakażeń skóry, a także przenoszenia niezwykle niebezpiecznych szczepów. szczepy, które były dla Ciebie bezpieczne przed zastosowaniem peelingu, po zniszczeniu twojej naturalnej ochrony mogą okazać się niezwykle groźne nie tylko dla Twojej skóry, ale przede wszystkim zdrowia. Zanim zaczniesz kręcić - koniecznie sparz szklane akcesoria, a następnie obficie spryskuj je płynem do dezynfekcji. Pozostaw do wyschnięcia. Twoje dłonie powinny być również odkażone, a następnie nałóż jednorazowe rękawiczki.
Zakup kwasu
Wiesz już, że jestem sceptycznie nastawiona do podejrzanych sprzedawców i portali, które zajmują się powszechnym handlem, nie specjalizują się w jakiejś konkretnej dziedzinie. Kwasy, to substancje niebezpieczne i toksyczne, zawsze kupuj je ze sprawdzonego źródła, u producenta, który w każdej chwili może przesłać ci kartę charakterystyki produktu. Jeśli ktoś sam nie wie co sprzedaje, oferuje produkty w niskich, wręcz podejrzliwych cenach - nie ryzykuj swoim zdrowiem. Czymś zupełnie abstrakcyjnym są dla mnie gotowe roztwory kwasów - ma być łatwiej, a jest trudniej. Ciężko jest taki produkt rozcieńczyć, uzyskać dokładne stężenie, ciężko jest operować pH - jeśli kwas, to czysty.
Rozpuszczalnik i krótka charakterystyka kwasów
W zależności od kwasów i ich rozpuszczalności mamy cztery rozpuszczalniki : woda, olej, glikole i oczywiście alkohol.
Kwasy rozpuszczalne w wodzie, ze względu na nie penetrujący nośnik i swoją budowę chemiczną działają głównie na wierzchnią warstwę naskórka, nie wywołując głęboko skórnego stanu zapalnego. Nie mają one także możliwości penetrowania porów (a z pewnością woda im tego nie ułatwia) i głównie działają na wierzchnią warstwę naskórka - dzięki temu skóra staje się wygładzona i zyskuje zdrowy, jednolity koloryt. Kwasami rozpuszczalnymi w wodzie są kwasy AHA i PHA, to jedne z najprostszych w obróbce. Nie jestem zwolenniczką wysokoprocentowych peelingów kwasami AHA (głównie mlekowym, glikolowym i pirogronowym) ze względu na ich wysoką toksyczność i nierówną penetrację cząsteczek, przez co bardzo łatwo o nieprzewidziane przebarwienia i poparzenia.
Kwasy rozpuszczalne w olejach maja już zupełnie inną budowę i mają realną szansę wniknąć i oczyścić pory. Cząsteczki nie mają problemu przebicia się przez ludzkie sebum, dlatego są szczególnie polecane osobom z cerą trądzikową i zanieczyszczoną. Kwasy rozpuszczalne w tłuszczach to kwasy LHA i BHA.
Z wyrobami alkoholowymi i glikolowymi są zgodne wszystkie kwasy, są takie, które można rozpuścić tylko w wyrobach glikolowych (np. azelainowy).
Wybór rozpuszczalnika nie jest czymś przypadkowym.Najdelikatniejsze peelingi i toniki kwasowe zawsze tworzymy na wodzie (wodzie demineralizowanej). Nie polecam w tym celu hydrolatów, z tego względu, że są to silnie kwasowe roztwory i zwyczajnie niszczą właściwości wód kwiatowych. Woda dermineralizowana klasy farmaceutycznej jest najlepszym wyborem, gdyż jest neutralna, nie wpływa na pH produktu, nie uczula i nie alergizuje.
Jednym z najgorszych rozpuszczalników w peelingach jest olej. To słaby nośnik, który nadaje się bardziej do tworzenia kosmetyków z frakcją tłuszczową z kwasami, aniżeli w formie peelingu kwasowego. Bardzo ciężko jest w nim rozpuścić kwasy, zwłaszcza w wyższych stężeniach. Olej jest także ciężko zmyć,nie przekonuje mnie taka forma peelingów.
Alkohole i glikole to jedne z najpowszechniejszych rozpuszczalników, można w zasadzie rozpuścić w nich wszystko. Dodatkowo są doskonałym nośnikiem substancji aktywnych, więc najsilniejsze peelingi, szybko penetrujące to właśnie te na alkoholu i glikolach. Alkohol do roztworu peelingującego w roli rozpuszczalnika musi być jak najwyżej procentowy, w tym celu sprawdzi się spirytus rektyfikowany, spożywczy 96%. Wchłania się błyskawicznie, bezproblemowy w aplikacji (zwróć uwagę na zawartość procentową, niższe stężenia alkoholu będą wymagać innych proporcji i będą utrudniać rozpuszczalność substancji nierozpuszczalnych w wodzie, np. kwasy BHA) i banalnie łatwy w neutralizacji. Minus jest taki, że może podrażnić skórę i ją odwodnić (z czym ogólnie trzeba się liczyć przeprowadzając serię peelingów), dlatego osoby, które nie są w stanie go tolerować nawet w seriach peelingów - zainteresowałabym się glikolem polietylenowym
PEG-400 to jeden z najdelikatniejszych rozpuszczalników, bardzo łatwy w obsłudze. Poleciłabym go osobom, które nie są w stanie stosować tolerować tak wysokich stężeń alkoholu. Jest lepki, odczuwalnie nawilża, niweluje łuszczenie skóry i zapobiega podrażnieniom. Roztwory wykonane na glikolu polietylenowym są niezwykle delikatne, skutecznie łagodzi negatywne działanie kwasów, dlatego jest świetny w przypadku bardzo wrażliwej, naczynkowej cery. Niestety, może działać komedogennie i aknegennie.
Glikol propylenowy to bardzo niedoceniany rozpuszczalnik przez domowych chemików, a to jeden z najpopularniejszych nośników w typowej, drogeryjnej pielęgnacji. Jest też bardzo tani. Umieściłabym go pomiędzy alkoholem, a PEG-400. Penetruje szybko (ale nie tak alkohol), ale nie podrażnia tak mocno, nie pozostawia również tak nieprzyjemnej i lepkiej warstwy jak PEG-400. Jest oleisty w dotyku i daje wrażenie delikatnego nawilżenia bezpośrednio po nałożeniu, nie zauważyłam, by przyczynił się do pogorszenia stanu skóry, dlatego polecam go tym, którzy skończyli z podskórnymi bombami po PEG-400.
Peeling chemiczny krok po kroku
Wykonanie peelingu to jedna z najprostszych rzeczy, gdyż nie wymaga mierzenia pH, a jedynie (a może aż?) dokładności w odmierzaniu składników. Należy zwrócić uwagę na to, jaki ciężar bierzemy pod uwagę (nasypowy, czy właściwy) gdyż przez chwilę nieuwagi zamiast 15% roztworu zrobimy dwa razy silniejszy.
- Zanim przystąpisz do wykonania peelingu chemicznego, pamiętaj o przygotowaniu skóry roztworem o wyższym pH (np. tonik) przez około 14 dni. Nie zapomnij o wykonaniu próby uczuleniowej!
- Przygotuj zdezynfekowane i odkażone narzędzia, zadbaj o czystość miejsca pracy
- W zlewce umieść odpowiednią ilość wybranego rozpuszczalnika
- Odmierz ilość kwasu i wsyp/wlej go ostrożnie do rozpuszczalnika i mieszaj szklaną bagietką
- Roztwór w zależności od konsystencji możesz nakładać płatkiem kosmetycznym lub palcami
- Zaczynaj od krótszych sesji, sukcesywnie wydłużając czas trzymania kwasu, podwyższając jego stężenie
- Zneutralizuj kwas roztworem neutralizującym
Nie musisz kupować neutralizatora, by skutecznie zniwelować działanie kwasu, wystarczy sprytny trik z sodą. Soda oczyszczona, taka, jaką znajdziesz na każdej półce sklepowej to nic innego jak wodorowęglan sodu. Jest bardzo zasadowa, dlatego świetnie nadaje się do neutralizacji kwasu, znacznie lepiej niż mleczan sodu, czy mydło. Mydło nie jest skutecznym środkiem neutralizującym, zwłaszcza przy silnych kwasach, dlatego bardzo polecam Ci szybki, tani i szalenie skuteczny roztwór neutralizujący z sody.
Wykonanie roztworu jest banalnie proste. Do miseczki wlej około 150ml wody i około łyżki sody, tyle, byś nie miał żadnego problemu z jej rozpuszczeniem - powinna doskonale się rozpuszczać, pozostawiając mętny roztwór. To wszystko. ;)
Kwasy wymagające bezwzględnej neutralizacji to kwasy AHA i PHA, dla bezpieczeństwa powinieneś przywracać pH za pomocą neutralizatora po każdym zabiegu, w sytuacji, gdy pH skóry zostaje drastycznie obniżone. Kwasy podlegające samoneutralizacji to kwasy BHA, natomiast tak jak wspomniałam wyżej - warto przywrócić naturalne pH za pomocą roztworu neutralizującego.
Neutralizacja kwasu jest bardzo ważna, tak samo ważna jak przestrzeganie odpowiedniego pH. Przetrzymywanie takiego silnie kwasowego roztworu na skórze jest bardzo szkodliwe i toksyczne, może przyczynić się do powstania blizn i przebarwień po poparzeniu chemicznym, a także może trwale uszkodzić barierę ochronną skóry.
Pielęgnacja po peelingu chemicznym
To jedno z najczęściej pojawiających się pytań i na Waszą prośbę pojawi się jeden obszerny, konkretny wpis, który z pewnością podlinkuję, gdyż jest to wpis otwarty.
Wychodzę z założenia, że na taką skórę w miarę możliwości najlepiej jest nie nakładać nic. Moje podejście nie wynika ze skrajnego minimalizmu, ale z faktu, iż skóra potraktowana tak silnym roztworem jest po prostu bardzo uważliwiona. Kolejną kwestia jest to, że obciążając skórę kosmetykami upośledzamy jej zdolność do samoregeneracji.
Zmieniam jednak moje stanowisko w przypadku silnych kwasów, gdy w brutalny sposób pozbyliśmy się naturalnej bariery ochronnej i taka goła skóra (jakkolwiek to brzmi) jest bardzo podatna na otarcia i powstawanie ranek oraz działanie bakterii i grzybów. Wówczas konieczne jest zastosowanie kosmetyku zapewniającego okluzję - płaszczyk, który otuli skórę i zapobiegnie jej nadmiernemu odwadnianiu. Moim numerem jeden jest lanolina i olej lanolinowy - są to substancje pochodzenia zwierzęcego, które mają wysokie powinowactwo do ludzkiego naskórka i skutecznie blokują nadmierną ucieczkę wody. Mają wysoki potencjał komedogenny, ale nie powinno być to Twoim zmartwieniem w przypadku jednorazowego zastosowania po chemicznym złuszczeniu naskórka.
Nie polecam i odradzam stosowanie kosmetyków do codziennej pielęgnacji - nawet jeśli nie powodowały u Ciebie alergii i podrażnień, w kontakcie z tak delikatną skórą mogą je wywołać. Może dojść także do nieprzewidzianej reakcji skóry, dlatego postaw na bardzo prostą, minimalistyczną pielęgnację. Odradzam stosowanie także naturalnych olejów z wysoką zwartością kwasów omega-6 i omega-3 bezpośrednio po spłukaniu roztworu, gdyż są dodatkowym środkiem penetrującym i mogą nasilić podrażnienia. Najbezpieczniejszymi substancjami po chemicznym złuszczeniu naskórka są : lanolina, masło shea i parafina.
Podstawą podstaw jest oczywiście ochrona przeciwsłoneczna - bezpośrednio po peelingu warto postawić na te chemiczno-mineralne lub mineralne, ze względu na mechanizm działania filtrów chemicznych mogą nasilać podrażnienie i zaczerwienienie skóry.
Dobrze dobrany kwas do potrzeb nie powinien rujnować Twojej obecnej pielęgnacji. Wymaga jedynie subtelnych zmian i balansu między nawilżeniem, a natłuszczeniem.
Pozdrawiam,
Ewa