Uciskająca boleśnie struny głosowe wyrośl w gardle, rozdygotane, oblane zimnym potem blade i nader szczupłe ciało, postępująca atrofia lewej półkuli na samą myśl o pomyłce, błędzie, czy nakryciu mej niewiedzy, towarzyszyła mi przez większość życia w sytuacjach mniej lub też bardziej stresujących. Śledziłam z niedowierzaniem wypowiedzi "ekspertów", głoszących swe śmiałe, pełne nieomylności perory na śniadaniowych, miękkich kanapach. Zazdrościłam im długo tej płynności i lekkości w wymianie własnych, czasami skrajnie idiotycznych, poglądów, gdy ja, z drżącym głosem próbowałam wydukać swe lapidarne i nieskładne zdania, adekwatnie do nakrycia aktu wycinania z precyzją chirurga słynnej macicy Annie Chapman w londyńskim zaułku.
Im bardziej doświadczam życia, tym mocniej moje poglądy stają się mniej kategoryczne i konserwatywne. Coraz częściej, bez wewnętrznego strachu i krążących obsesyjnie ruminacji w mojej głowie, przyznaję się do ewolucji poglądów, ich całkowitej zmiany lub naturalnego, ludzkiego błędu, również w kwestii prawidłowej pielęgnacji skóry, chociażby w temacie zasadowych środków myjących.
NATURALNE, ZASADOWE MYDŁA
Brak elastyczności poglądów, sztywnych, pozbawionych gibkości schematów pielęgnacyjnych, a momentami przejawów skrajnej głupoty, jest skutkiem wirujących abstrakcyjnie w ekstatycznym tańcu mitów. Brak merytorycznych informacji w zakresie działania zasadowych środków myjących oraz kluczowych danych w sposobie ich użytkowania nie zmusza do autorefleksji, a skutkuje wyciąganiem często pochopnych i mało trafnych wniosków.
Największego problemu dopatruje się przede wszystkim w zasadowym odczynie, które w wielu przypadkach skądinąd sprzyja skórom trądzikowym z jednoczesnym łojotokiem i jest zdecydowanie bardziej korzystne w działaniu aniżeli powszechnie stosowane kwasy. Mydło jak najbardziej może (choć nie musi) pozytywnie oddziaływać na skóry trądzikowe oraz być tanią i skuteczną metodą regulacyjną, zatem jeśli obserwujesz znaczną poprawę kondycji skóry podczas rozsądnego stosowania mydeł, nie widzę większych przesłanek, aby nagle rezygnować z ich stosowania.
Naturalne, optymalne, fizjologiczne pH zdrowej skóry waha się między 4.5, a nawet 6.5 pH, pozwala zachować labilność oraz różnorodność mikrobiologiczną oraz stanowi korzystną barierę ochronną - chemiczną, jak i mechaniczną (prawidłowy biofilm). Jednak w przypadku patologicznego łojotoku o różnej etiologii, zakres pH może być znacznie niższy, co naraża naskórek na trwałe, niekorzystne i opłakane w skutkach zakwaszenie skóry, objawiające się chronicznym stanem zapalnym, odwodnieniem oraz jego następstwami: wzmożoną pobudliwością i nadreaktywnością naczyniową. W stanach patologicznych nie można również mówić o prawidłowej, naturalnej mikroflorze skórnej - na skutek działania kwaśnego, drażniącego sebum, mikrobiom skórny rozwija się nieprawidłowo i dochodzi do przerostu szczepów kwasolubnych. Włączenie dodatkowo kwaśnych preparatów w takim przypadku, co jest logiczne, generuje więcej szkody niż pożytku, dlatego też ułuda pięknej skóry bardzo szybko staje się urzeczywistnionym, skórnym koszmarem.
Nie upierałabym się zatem, że jedynym i zawsze słusznym rozwiązaniem jest zawsze przewlekłe stosowanie preparatów niezwykle łagodnych, z odczynem neutralnym lub też kwaśnym, zwłaszcza w zaawansowanym przebiegu chorób skórnych, bowiem stosowane długotrwale, bez właściwego schematu postępowania oraz regulacji, mogą paradoksalnie zaostrzać zastane objawy skórne (nagromadzenie zanieczyszczeń, w tym zrogowaciałego naskórka oraz nadmiaru sebum). Kwestią dyskusyjną jest na pewno naturalna zdolność skóry do przywracania naturalnego pH, patomechanizm również i w tym przypadku nie jest do końca jasny, a jest coraz więcej publikacji, które popierają moje bieżące stanowisko: preparaty kosmetyczne nie są w żaden unikalny i błyskawiczny sposób przyspieszyć, tudzież zahamować tegoż naturalnego procesu, co oznacza tyle, że stosowanie toników bardzo często pozbawione jest głębszego sensu (poza napompowywaniem konsumpcjonizmu), a rozsądne użytkowanie substancji neutralizujących o odczynie wyższym nie zawsze musi generować problemy, co więcej, może wykazywać normalizujący wpływ na schorowany naskórek, co oznacza tyle, że stosowanie zasadowych mydeł, w niektórych przypadkach może okazać się niezbędne i bezpieczne w utrzymaniu prawidłowej kondycji naskórka.
Zasadowy odczyn nie musi wcale wykazywać destrukcyjnego wpływu na kondycję skóry: może doskonale ograniczać łojotok oraz usuwać martwy zrogowaciały naskórek, nie zamierzam jednak tworzyć pociesznych, jednostronnych iluzji, bowiem nierozsądnie stosowane mydła lub też wysoka skłonność do odwodnienia i łojotoku wywołanego prawdopodobnie będzie pobudzać skórę do burzliwych, niepożądanych reakcji, co w konsekwencji nasili jedynie zastane problemy. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż w przypadku skóry patologicznie tłustej, brak efektywnego działania oczyszczającego oraz normalizującego (neutralizującego odczyn kwasowy) będzie sprzyjało coraz to gorszej kondycji naskórka, dlatego też rozsądne wdrożenie zasad, które nie posiadają aż tak wysokiego czynnika prozapalnego może okazać się niezwykle pomocne w opanowaniu w mało ryzykowny, niewymagający szczególnej ochrony przed słońcem oraz rozbudowywaniu pielęgnacji, sposób, chwiejnej skóry łojotokowej oraz tłustej.
Dużą zaletą zasad są ich doskonałe właściwości oczyszczające: emulgują, rozbijają oraz usuwają efektywnie tłuszcz ze skóry bez pozostawiania powłoki ochronnej (toksyczne działanie zbyt łagodnych środków myjących wynika zazwyczaj z ich zbyt delikatnego, niewłaściwego spłukiwania się), co daje efekt czystej, odświeżonej skóry. Podstawowy problem z mydłami ma swoją przyczynę nie zawsze we właściwościach pieniących się i silnie oczyszczających, a w ich niewłaściwym, częstym i nader konsekwentnym stosowaniu. I nie choć nie jestem zagorzałą zwolenniczką mydeł naturalnych, opowiadam się (i stosuję na samej sobie) za ich użytkowaniem w rozsądnych, uzasadnionych przypadkach.
KIEDY MYDŁA MOGĄ POMÓC, A KIEDY ZASZKODZIĆ?
Nie zamierzam przyznawać jakiejkolwiek nobilitacji zasadowym środkom myjącym: odczyn zasadowy, mocne właściwości myjące i potencjalnie drażniące działanie stosowane nawet na skórze nie mającej problemu z nawodnieniem, prędzej czy później zaskutkuje permanentnym odwodnieniem i jego konsekwencjami, dlatego też nie rozpatruję mydeł w produktach myjących nadających się do codziennego rytuału pielęgnacyjnego. Uważam jednak, że to nadmiar rodzi deficyt i przy wzmożonej obserwacji własnej skóry, o ile mocniejsze środki nie generują skrajnie negatywnych, natychmiastowych reakcji, mydła mogą być stosowane w zastępstwie drażniących kwasów / peelingów enzymatycznych, które również skórę wysuszają, a nie przynoszą tak dobrego efektu oczyszczenia oraz złuszczenia (co pozwala stosować je znacznie rzadziej z lepszym efektem terapeutycznym).
Nie zamierzam przyznawać jakiejkolwiek nobilitacji zasadowym środkom myjącym: odczyn zasadowy, mocne właściwości myjące i potencjalnie drażniące działanie stosowane nawet na skórze nie mającej problemu z nawodnieniem, prędzej czy później zaskutkuje permanentnym odwodnieniem i jego konsekwencjami, dlatego też nie rozpatruję mydeł w produktach myjących nadających się do codziennego rytuału pielęgnacyjnego. Uważam jednak, że to nadmiar rodzi deficyt i przy wzmożonej obserwacji własnej skóry, o ile mocniejsze środki nie generują skrajnie negatywnych, natychmiastowych reakcji, mydła mogą być stosowane w zastępstwie drażniących kwasów / peelingów enzymatycznych, które również skórę wysuszają, a nie przynoszą tak dobrego efektu oczyszczenia oraz złuszczenia (co pozwala stosować je znacznie rzadziej z lepszym efektem terapeutycznym).
W zależności od potrzeb, skłonności do zanieczyszczania i odwadniania się naskórka oraz ich tolerancji, zasadowe środki myjące można stosować nie częściej niż raz na 3 dni oraz nie rzadziej niż raz na miesiąc, najlepiej wplatając je w niezmienne kroki (zamiast rozbudowanego etapu oczyszczania lub jako końcowy, domywający etap) i oczyszczając skórę jedynie powstałą pianą. Kluczowy jest również sam dobór zasadowego środka myjącego, najlepiej by bazował na zmydlonych frakcjach tłuszczów oraz nie zawierał bogactwa substancji dodatkowych (w tym substancji zapachowych i potencjalnie drażniących), w tym celu polecam naturalne mydła naturalne: czarne mydło afrykańskie, mydła węglowe, oliwkowe.
Oczywiście, nie każdemu typowi i rodzajowi skóry będzie służyć nawet sporadyczne stosowanie mydeł (cera nadreaktywna, sucha, skrajnie odwodniona, uszkodzona), ale chcę zwrócić uwagę na ich zbesztaną przez influencerską sieć opinię: mydła wcale nie służą tylko "myciu podłogi" (notabene, sprawdzają się w tejże roli wyjątkowo kiepsko), a mogą przysłużyć się lepszej kondycji skóry o ile nie generują, a ograniczają problemy skórne: nie wzmagają rogowacenia, łojotoku, nie są przyczyną podrażnień. Z racji, że gruntownie oczyszczają skórę, nie nadają się kompletnie w codziennych krokach pielęgnacyjnych, ale można je jak najbardziej rozpatrywać w ramach rozsądnej i bardzo ekonomicznej regulacji problematycznego naskórka.
Wbrew powszechnej opinii: mydła nie muszą pogrążać trądzikowych typów skóry, nie służą jedynie etapowi myjącemu - a mogą zajmować więcej miejsca w pielęgnacji: zastępować peelingi oraz preparaty usuwające martwe złogi niezłuszczonego naskórka, zalegającego łoju oraz innych zanieczyszczeń. Mogą być bezpiecznie stosowane w przypadku kiepskiej tolerancji kwasów oraz pochodnych w leczeniu mało zaognionego trądziku - to również substancje regulujące, które w przypadku skóry z łojotokiem nierzadko są mniej agresywne oraz bardziej efektywne w działaniu od zalecanych sposobów normalizacyjnych.
- RECENZJA CZARNEGO MYDŁA AFRYKAŃSKIEGO [BIOCHEMIA URODY]
- RECENZJA CZARNEGO MYDŁA WĘGLOWEGO [SZTUKA MYDŁA]
- RECENZJA MYDŁA DYNIOWEGO [SZTUKA MYDŁA]
Oczywiście, nie każdemu typowi i rodzajowi skóry będzie służyć nawet sporadyczne stosowanie mydeł (cera nadreaktywna, sucha, skrajnie odwodniona, uszkodzona), ale chcę zwrócić uwagę na ich zbesztaną przez influencerską sieć opinię: mydła wcale nie służą tylko "myciu podłogi" (notabene, sprawdzają się w tejże roli wyjątkowo kiepsko), a mogą przysłużyć się lepszej kondycji skóry o ile nie generują, a ograniczają problemy skórne: nie wzmagają rogowacenia, łojotoku, nie są przyczyną podrażnień. Z racji, że gruntownie oczyszczają skórę, nie nadają się kompletnie w codziennych krokach pielęgnacyjnych, ale można je jak najbardziej rozpatrywać w ramach rozsądnej i bardzo ekonomicznej regulacji problematycznego naskórka.
Wbrew powszechnej opinii: mydła nie muszą pogrążać trądzikowych typów skóry, nie służą jedynie etapowi myjącemu - a mogą zajmować więcej miejsca w pielęgnacji: zastępować peelingi oraz preparaty usuwające martwe złogi niezłuszczonego naskórka, zalegającego łoju oraz innych zanieczyszczeń. Mogą być bezpiecznie stosowane w przypadku kiepskiej tolerancji kwasów oraz pochodnych w leczeniu mało zaognionego trądziku - to również substancje regulujące, które w przypadku skóry z łojotokiem nierzadko są mniej agresywne oraz bardziej efektywne w działaniu od zalecanych sposobów normalizacyjnych.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam,
Ewa
Pozdrawiam,
Ewa