Mogłabym napisać trzystustronicową dysertację negującą regularne stosowanie kremów przeciwsłonecznych. Nie kryję się ze swoimi, nierzadko nonkonformistycznymi poglądami i tym, jak głoszone przeze mnie przekonania znacznie ewoluowały pod wpływem nie tylko jałowej teoretycznej wiedzy, a własnych, nabytych doświadczeń. Dzisiejszy artykuł nie jest świadectwem zaawansowanej neurotyczności, daleko mi bowiem do pełnej kategoryczności: wśród morza negatywów, dostrzegam i spore plusy użytkowania ochrony przeciwsłonecznej, dlatego też z dużym entuzjazmem zapoznałam się z najciekawszymi dla mnie nowościami aptecznymi oraz formułami, których wcześniej nie znałam, lub też znałam dość mgliście.
LA ROCHE POSAY, ANTHELIOS XL, BARDZO WYSOKA OCHRONA, KREM-ŻEL SUCHY W DOTYKU DO TWARZY SPF 50+ (PPD 31)
Nie potrafię wyzbyć się swego pragmatycznego już skrzywienia zawodowego. Obrzucam antycypacyjnym spojrzeniem producenckie obietnice i lustruję z niesłychaną przebiegłością listy składników. Nie wiążą mnie żadne trwałe relacje z jakąkolwiek marką apteczną, aczkolwiek kremom ochronnym koncernu L'oreal nie mogę zarzucić kiepskiej jakości i sięgam po nie każdego sezonu letniego już od ponad 5 lat.
Formuły Antheliosów nie do końca odpowiadają mi w pełni swoimi walorami użytkowymi, ale biorąc pod uwagę ich akceptowalną konsystencję, wysoką trwałość oraz świetną ochronę przed słońcem - nie mogło zabraknąć ich w dzisiejszym zestawieniu filtrów ochronnych bez których nie wyobrażam sobie tegorocznego sezonu wakacyjnego.
Krem-żel to kremowa, nieprzytłaczająca, przyjemnie zastygająca konsystencja. Dużym atutem jest brak podkreślania suchych skórek tuż po wchłonięciu się preparatu oraz przyjemne, naturalne, delikatnie świetliste wykończenie, a także duży komfort noszenia kremu wraz z doskonałymi właściwościami nawilżająco-natłuszczającymi, co pozwala go rozpatrywać w ramach pielęgnacji, a niekoniecznie niechlubnego generatora problemów skórnych. Rzeczywiście, moja skóra przy optymalnym stosowaniu preparatu wygląda dobrze zarówno podczas jego noszenia (przyjemne nawilżenie, wyciszenie podrażnień, zaczerwienień), jak i tuż po demakijażu (brak potrzeby dodatkowego nawilżania). Na skrajnie odwodnionych oraz suchych typach cery może generować świąd.
Kremy ochronne wymagają aplikacji dużej ilości preparatu na stosunkowo niewielkiej powierzchni skóry, doceniam zatem, że filtr La Roche Posay nie sprawia żadnych trudności w aplikacji, a dodatkowo daje możliwość nałożenia nawet dwukrotnie wyższej objętości na skórę. Kosmetyk nie lepi się, ale również nie zastyga całkowicie, dzięki temu nie powoduje ściągnięcia, wysuszenia i pieczenia, co zdarza się nierzadko przy zbyt lekkich formułach. Najważniejsza kryterium jest jednak ochrona, gdyż po produkty specjalistyczne z tak wysokim stopniem ochrony sięgam przy rzeczywistym narażeniu na ekspozycję słoneczną. Jestem świadoma określonej żywotności preparatów oraz ich ograniczonego działania, ocenię zatem widoczne działanie produktu, przestrzegając podstawowych zasad aplikacji oraz ponownej reaplikacji preparatu: krem-żel skutecznie zapobiega poparzeniom słonecznym i nabyciu jakiejkolwiek opalenizny na twarzy, szyi i dekolcie przy intensywnym, nie zawsze kanapowym stylu życia. Nie do końca współpracuje z kosmetykami mineralnymi przez swoją delikatnie mokrą konsystencję. Moja ocena: zasłużona piątka.
INCI: AQUA / WATER, HOMOSALATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, SILICA, ETHYLHEXYL TRIAZONE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, OCTOCRYLENE, C12-15 ALKYL BENZOATE, GLYCERIN, PENTYLENE GLYCOL, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DIMETHICONE, PERLITE, PROPYLENE GLYCOL, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, ALUMINUM HYDROXIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, INULIN LAURYL CARBAMATE, ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, STEARIC ACID, STEARYL ALCOHOL, TEREPHTHALYLIDENE DICAMPHOR SULFONIC ACID, TITANIUM DIOXIDE [NANO] / TITANIUM DIOXIDE, TOCOPHEROL, TRIETHANOLAMINE, XANTHAN GUM, ZINC GLUCONATE
Grupa docelowa: odwodnione, trądzikowe, wysuszone, rogowaciejące typy skóry.
LA ROCHE POSAY, ANTHELIOS XL SPF 50 MGIEŁKA DO TWARZY PRZECIW BŁYSZCZENIU SIĘ SKÓRY
Nie ukrywam, jest to produkt, po który sięgnęłam z czystej, ludzkiej wygody. Jestem aktywna zawodowo i nie zawsze mogę pozwolić sobie na kiepskie dni bez makijażu: aplikując preparaty ochronne unikam nakładania czegokolwiek na skórę w obawie przed zaniżeniem ochrony (zarówno chemicznie, jak i mechanicznie - ścierając kosmetyk palcami, włosiem pędzli) oraz po prostu kiepskim wyglądem makijażu.
Mgiełka Anthelios równomiernie rozpyla preparat ochronny, i choć nie jest to ochrona rzędu preparatów kremowych, skutecznie przeciwdziała poekspozycyjnym skutkom niepożądanym działania promieniowania słonecznego oraz nie zaburza, a nawet sprzyja zaaplikowanym produktom do makijażu, szczególnie kosmetykom w pełni mineralnym. Dużą trudnością jest brak wyczucia w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu ochronnego, dlatego nie opierałabym się jedynie na działaniu mgiełki w skrajnie słonecznych warunkach, ale jest to niezastąpiony i niezwykle wygodny kosmetyk do utrwalania oraz zabezpieczania przygotowanego makijażu bez jego naruszania (przedłuża trwałość kosmetyków kolorowych oraz nadaje skórze bardzo ładnego, gładkiego, korzystnie świetlistego, aczkolwiek nie tłustego wykończenia). To również doskonały produkt w podróży, by ponownie, bezpiecznie i higienicznie zaaplikować filtry, bardzo często, w niesprzyjających warunkach - gdy nie ma możliwości dokładnej dezynfekcji, umycia rąk pod bieżącą wodą, czy starcia poprzedniej warstwy preparatu ochronnego. Plusem jest również bardzo lekka formuła oraz jej łatwość zmycia łagodniejszymi środkami myjącymi.
Mgiełka nie wchodzi dziwnie w pory, nie podrażnia i nie szczypie w newralgicznych rejonach oczu, bruzd nosowo-wargowych oraz ust, ale pozostawia specyficzny nalot na skórze i włosach, podkreśla znacznie włoski na twarzy. Można jednak temu zaradzić przykładając delikatnie rękę do skóry i wklepując opuszkami nadmiar preparatu lub zdjąć go łagodnie chusteczką higieniczną. Minusem jest również specyficzny, kremowy zapach mgiełki, który przedostaje się intensywnie przez błony śluzowe i utrwala na włosach. Biorąc pod uwagę specyfikację kosmetyku, wygodę jego stosowania, niewielkie niedogodności oraz dobrą ochronę przed słońcem, daję mu czwórkę z plusem.
Grupa docelowa: skóra trądzikowa, wrażliwa, sucha, szybko zanieczyszczająca się, tłusta.
INCI: BUTANE, AQUA / WATER, HOMOSALATE, OCTOCRYLENE, GLYCERIN, DIMETHICONE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, NYLON-12 DIISOPROPYL SEBACATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, p-ANISIC ACID, CAPRYLYL GLYCOL, CARNOSINE, CYCLOHEXASILOXANE, DISODIUM EDTA, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, PEG-32, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, POLY C10-30 ALKYL ACRYLATE, POLYGLYCERYL-6 POLYRICINOLEATE, SODIUM CHLORIDE, SODIUM HYALURONATE, TOCOPHEROL, PARFUM / FRAGRANCE
Formuły Antheliosów nie do końca odpowiadają mi w pełni swoimi walorami użytkowymi, ale biorąc pod uwagę ich akceptowalną konsystencję, wysoką trwałość oraz świetną ochronę przed słońcem - nie mogło zabraknąć ich w dzisiejszym zestawieniu filtrów ochronnych bez których nie wyobrażam sobie tegorocznego sezonu wakacyjnego.
Krem-żel to kremowa, nieprzytłaczająca, przyjemnie zastygająca konsystencja. Dużym atutem jest brak podkreślania suchych skórek tuż po wchłonięciu się preparatu oraz przyjemne, naturalne, delikatnie świetliste wykończenie, a także duży komfort noszenia kremu wraz z doskonałymi właściwościami nawilżająco-natłuszczającymi, co pozwala go rozpatrywać w ramach pielęgnacji, a niekoniecznie niechlubnego generatora problemów skórnych. Rzeczywiście, moja skóra przy optymalnym stosowaniu preparatu wygląda dobrze zarówno podczas jego noszenia (przyjemne nawilżenie, wyciszenie podrażnień, zaczerwienień), jak i tuż po demakijażu (brak potrzeby dodatkowego nawilżania). Na skrajnie odwodnionych oraz suchych typach cery może generować świąd.
Kremy ochronne wymagają aplikacji dużej ilości preparatu na stosunkowo niewielkiej powierzchni skóry, doceniam zatem, że filtr La Roche Posay nie sprawia żadnych trudności w aplikacji, a dodatkowo daje możliwość nałożenia nawet dwukrotnie wyższej objętości na skórę. Kosmetyk nie lepi się, ale również nie zastyga całkowicie, dzięki temu nie powoduje ściągnięcia, wysuszenia i pieczenia, co zdarza się nierzadko przy zbyt lekkich formułach. Najważniejsza kryterium jest jednak ochrona, gdyż po produkty specjalistyczne z tak wysokim stopniem ochrony sięgam przy rzeczywistym narażeniu na ekspozycję słoneczną. Jestem świadoma określonej żywotności preparatów oraz ich ograniczonego działania, ocenię zatem widoczne działanie produktu, przestrzegając podstawowych zasad aplikacji oraz ponownej reaplikacji preparatu: krem-żel skutecznie zapobiega poparzeniom słonecznym i nabyciu jakiejkolwiek opalenizny na twarzy, szyi i dekolcie przy intensywnym, nie zawsze kanapowym stylu życia. Nie do końca współpracuje z kosmetykami mineralnymi przez swoją delikatnie mokrą konsystencję. Moja ocena: zasłużona piątka.
INCI: AQUA / WATER, HOMOSALATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, SILICA, ETHYLHEXYL TRIAZONE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, ALUMINUM STARCH OCTENYLSUCCINATE, OCTOCRYLENE, C12-15 ALKYL BENZOATE, GLYCERIN, PENTYLENE GLYCOL, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DIMETHICONE, PERLITE, PROPYLENE GLYCOL, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, ALUMINUM HYDROXIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, INULIN LAURYL CARBAMATE, ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, STEARIC ACID, STEARYL ALCOHOL, TEREPHTHALYLIDENE DICAMPHOR SULFONIC ACID, TITANIUM DIOXIDE [NANO] / TITANIUM DIOXIDE, TOCOPHEROL, TRIETHANOLAMINE, XANTHAN GUM, ZINC GLUCONATE
Grupa docelowa: odwodnione, trądzikowe, wysuszone, rogowaciejące typy skóry.
LA ROCHE POSAY, ANTHELIOS XL SPF 50 MGIEŁKA DO TWARZY PRZECIW BŁYSZCZENIU SIĘ SKÓRY
Nie ukrywam, jest to produkt, po który sięgnęłam z czystej, ludzkiej wygody. Jestem aktywna zawodowo i nie zawsze mogę pozwolić sobie na kiepskie dni bez makijażu: aplikując preparaty ochronne unikam nakładania czegokolwiek na skórę w obawie przed zaniżeniem ochrony (zarówno chemicznie, jak i mechanicznie - ścierając kosmetyk palcami, włosiem pędzli) oraz po prostu kiepskim wyglądem makijażu.
Mgiełka Anthelios równomiernie rozpyla preparat ochronny, i choć nie jest to ochrona rzędu preparatów kremowych, skutecznie przeciwdziała poekspozycyjnym skutkom niepożądanym działania promieniowania słonecznego oraz nie zaburza, a nawet sprzyja zaaplikowanym produktom do makijażu, szczególnie kosmetykom w pełni mineralnym. Dużą trudnością jest brak wyczucia w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu ochronnego, dlatego nie opierałabym się jedynie na działaniu mgiełki w skrajnie słonecznych warunkach, ale jest to niezastąpiony i niezwykle wygodny kosmetyk do utrwalania oraz zabezpieczania przygotowanego makijażu bez jego naruszania (przedłuża trwałość kosmetyków kolorowych oraz nadaje skórze bardzo ładnego, gładkiego, korzystnie świetlistego, aczkolwiek nie tłustego wykończenia). To również doskonały produkt w podróży, by ponownie, bezpiecznie i higienicznie zaaplikować filtry, bardzo często, w niesprzyjających warunkach - gdy nie ma możliwości dokładnej dezynfekcji, umycia rąk pod bieżącą wodą, czy starcia poprzedniej warstwy preparatu ochronnego. Plusem jest również bardzo lekka formuła oraz jej łatwość zmycia łagodniejszymi środkami myjącymi.
Mgiełka nie wchodzi dziwnie w pory, nie podrażnia i nie szczypie w newralgicznych rejonach oczu, bruzd nosowo-wargowych oraz ust, ale pozostawia specyficzny nalot na skórze i włosach, podkreśla znacznie włoski na twarzy. Można jednak temu zaradzić przykładając delikatnie rękę do skóry i wklepując opuszkami nadmiar preparatu lub zdjąć go łagodnie chusteczką higieniczną. Minusem jest również specyficzny, kremowy zapach mgiełki, który przedostaje się intensywnie przez błony śluzowe i utrwala na włosach. Biorąc pod uwagę specyfikację kosmetyku, wygodę jego stosowania, niewielkie niedogodności oraz dobrą ochronę przed słońcem, daję mu czwórkę z plusem.
Grupa docelowa: skóra trądzikowa, wrażliwa, sucha, szybko zanieczyszczająca się, tłusta.
INCI: BUTANE, AQUA / WATER, HOMOSALATE, OCTOCRYLENE, GLYCERIN, DIMETHICONE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, NYLON-12 DIISOPROPYL SEBACATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, p-ANISIC ACID, CAPRYLYL GLYCOL, CARNOSINE, CYCLOHEXASILOXANE, DISODIUM EDTA, DROMETRIZOLE TRISILOXANE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, PEG-32, PEG-8 LAURATE, PHENOXYETHANOL, POLY C10-30 ALKYL ACRYLATE, POLYGLYCERYL-6 POLYRICINOLEATE, SODIUM CHLORIDE, SODIUM HYALURONATE, TOCOPHEROL, PARFUM / FRAGRANCE
SVR SUN SECURE EXTREME GEL SPF 50+ SUPER TRWAŁY ŻEL OCHRONNY
SVR szturmem zdobywa apteczny dział dermokosmetyków. Coraz ciekawsze formuły, wykończenia i właściwości. Z czystej ciekawości sięgam po nowości aptecznej marki.
Extreme Gel to nowość tego lata, równie ciekawa jak puszysta, barwiąca pianka wypuszczona w roku ubiegłym (pełna recenzja>). Silikonowo-żelowa, zagęszczona konsystencja, sprawnie wydobywająca się z poręcznej, 30 ml tubki, pod wpływem ciepła topnieje, do złudzenia przypomina transparentną, wygładzającą bazę. Znamiennie dla kompleksów silikonowych, czuć typowy, specyficzny, suchy, choć oleisty poślizg, niknący zupełnie tuż po rozprowadzeniu produktu.
Imponująco łatwo rozprowadza się, na drodze aplikacji nie pojawiają się choćby najmniejsze niedogodności z zaaplikowaniem właściwej ilości preparatu na skórę. Preparat całkowicie nie zastyga, a gwarantuje niezwykle przyjemne, komfortowe wykończenie, notabene świetnie sprawdzające się w roli bazy pod makijaż. Preparat nie wyświeca się, nie lepi ani intensywnie nie natłuszcza naskórka, choć jest przez cały czas wyczuwalny. Nie podkreśla suchych skórek i zrogowaceń, a zaryzykuję stwierdzeniem: po aplikacji żelu wszelkie suchości są mniej widoczne. Łagodnie nawilża naskórek oraz optycznie go wygładza. Absolutnie nie bieli, nie koloryzuje, nie osiada we włoskach i nie pozostawia żadnej poświaty, na skórze jest niewidoczny i spośród wszystkich dzisiaj wymienionych, na mojej trądzikowej cerze prezentuje się wizualnie najlepiej.
Nie podrażnia i nie wysusza skóry. Nie drażni okolic oczu.
Nie chcę zostać posądzona o malkontenctwo, ale już od samego początku spodziewałam się, że nie do końca przypadnie mi do gustu formuła, która mimo niesamowitych walorów użytkowych, nie należy do lekkich. Produkt fantastycznie wchłania się, nie podkreśla suchości, jest komfortowy w noszeniu, ale na mojej skórze jest wysoce komedogenny i zawsze po zastosowaniu produktu już tego samego dnia widzę w łazienkowym lustrze nowe, podskórne, potwornie bolące niedoskonałości. Żel czuć na twarzy oraz bardzo ciężko jest go zmyć z powierzchni naskórka. Minusem jest również intensywny, kremowy, mdlący zapach, który nieubłaganie ciągnie się aż do zmycia preparatu ze skóry i uniemożliwia jego regularne użytkowanie. Duży minus za niską ochronę (poparzenie na nosie po niespełna godzinnej ekspozycji słonecznej wraz z ochroną fizyczną), migrację do oczu, rejonu ust i relatywnie wysoką cenę jak na tak małą ilość preparatu. Ode mnie dostaje czwórkę z minusem.
Grupa docelowa: każdy typ cery z zapotrzebowaniem na okluzję i bez skłonności do szybkiego zanieczyszczania się naskórka.
INCI : ISODODECANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, HOMOSALATE, DIMETHICONE/BIS-ISOBUTYL PPG-20 CROSSPOLYMER, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, PHENETHYL ALCOHOL, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, AQUA (PURIFIED WATER), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, LYSOLECITHIN, SILICA DIMETHYL SILYLATE, PARFUM (FRAGRANCE)
SVR AK SECURE DM PROTECT SPF50+ (IPD 44, SPF 72)
Nie potrafię ukryć mojego pejoratywnego stosunku do wyrobów medycznych, nie cierpię krętactwa i pozoranctwa, dlatego też Avene ze swoim Sunsimedem dość mocno dało mi do wiwatu w uprzednim roku, zaś ulotki wyrobów Mediq Skin jedynie dolały oliwy do ognia, wyszarpując resztki mojej gdzieś tam głęboko skrytej beztroski konsumpcyjnej. Moją jątrzącą się ranę, jak opatrunek ze srebrem, opatrzono nowym wyrobem SVR, z pełną listą składników i ciekawymi właściwościami użytkowymi.
Plusem wyrobów medycznych, a szczególnie kremów ochronnych, jest na pewno dokładny opis użytkowania, w tym niezbędna ilość preparatu do uzyskania odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej. Tak jak w przypadku preparatu Mediq Skin informacje te okazały się pozbawione głębszego sensu, spełniając jedynie sztywne wymogi, tak akurat w przypadku SVR AK SECURE są to niezwykle pomocne i praktyczne dane, pozwalające prawidłowo użytkować nabyty preparat ochronny. Plus za dokładną deklarację ochrony o poszerzonym spektrum działania UVA oraz stojące za preparatem dokładne testy kliniczne.
Konsystencja śmietankowa, topniejąca pod palcami, przyjemna, ale nie jest to lekki, niewyczuwalny preparat o suchym wykończeniu. Zostawia mokrą warstewkę, co nie zawsze mi przeszkadza, ale nie wyobrażam sobie wykonać na AK SECURE makijażu, nawet mineralnego. Bez trudu rozprowadza się, choć miałabym trudności z nałożeniem ilości ponad deklarację producenta. Krem ochronny początkowo dość mocno rozbiela skórę i podkreśla suche skorki, ale po wklepaniu prezentuje się naturalnie, zrogowacenia i suche partie po wchłonięciu się wyrobu nie są nadmiernie podkreślone. Daje ładny, świetlisty glow. SVR do złudzenia przypomina mi Antheliosa w wersji ultra lekkiej - bardzo podobnie się go nosi, jest podobnie wyczuwalny oraz tak samo paskudnie osiada we brwiach i włoskach, skazując na klęskę ten rejon twarzy. Prawdopodobnie te osoby, które polubiły ultra lekki od La Roche Posay, polubią i wyrób SVR.
Formuła przyjemnie nawilżąjaco-natłuszczajaca. Czuć na twarzy oleistą powłokę, zdecydowanie za bogatą dla mojej skóry w okresie dobrego nawodnienia (co objawia się nadpotliwością i błyskawicznym zanieczyszczaniem się naskórka), ale idealną w czasie przejściowych przesuszeń. Kosmetyk nie generował problemów skórnych, jeśli był stosowany z rzeczywistym zapotrzebowaniem na okluzję, zupełnie odmiennie od Extreme Gel tej samej marki, którego testy zostały okupione ciężkim, bolesnym wysypem zmian trądzikowych. Wyczuwam bardzo delikatny, swoisty zapach, ale nie przeszkadza on w codziennym użytkowaniu wyrobu. Mimo że nie jest to moja ulubiona formuła kosmetyczna, ocenę preparatu podniosę zasłużenie za niesamowitą delikatność preparatu, wyciszające właściwości pielęgnacyjne oraz przede wszystkim za wysoką i stabilną ochronę przed słońcem. Daję dobrą czwórkę.
Grupa docelowa: dojrzałe, odwodnione, zrogowaciałe i suche typy cery wymagające natłuszczenia i ukojenia. Świetny preparat ochronny dla nadwrażliwej skóry.
INCI: AQUA (PURIFIED WATER), DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL [NANO], SILICA, DIMETHICONE, DIISOPROPYL ADIPATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, CETEARYL ALCOHOL, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, CETEARETH-20, NIACINAMIDE, PENTYLENE GLYCOL, POLYESTER-7, CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, ARABIDOPSIS THALIANA EXTRACT, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, DECYL GLUCOSIDE, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, MICROCOCCUS LYSATE, PHENETHYL ALCOHOL, GLYCERIN, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, 1,2-HEXANEDIOL, CAPRYLYL GLYCOL, CITRIC ACID, DISODIUM EDTA, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, LYSOLECITHIN, NEOPENTYL GLYCOL DIHEPTANOATE, POLYSORBATE 60, SORBITAN ISOSTEARATE, XANTHAN GUM, PHENOXYETHANOL
AVENE CREME COMFORT KOMPLEKS ANTYOKSYDACYJNY SPF 50+ DO WRAŻLIWEJ SUCHEJ SKÓRY
Po krem sięgnęłam z myślą o dojrzałych, odwodnionych oraz typowo suchych typach cery, nie liczyłam, że krem trafi w moje indywidualne potrzeby, i tak też się stało. Avene posiada specjalny, unikalny kompleks antyoksydacyjny, wysoki stopień ochrony oraz według producenta, przyjemną konsystencję nie utrudniającą użytkowania preparatu promieniochronnego.
Bogata, kremowa, przyjemnie otulająca struktura o dobrych walorach nawilżająco-natłuszczających. Nie ma problemu w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu, ale są już pewne spore niedogodności w samych walorach wykończeniowych. Filtr widocznie skórę rozbiela, efekt bieli słabnie (choć nie niknie całkowicie) samoistnie po upływie kilku minut, intensywnie widoczny w oświetleniu sztucznym. Preparat wymaga dużej sprawności w aplikacji i na pewno nie jest to kosmetyk stworzony do wykonywania jakichkolwiek poprawek oraz makijażu. Wchodzi niekorzystnie w pory, dając efekt nieświeżej skóry, nawet na naskórku potrzebującym dużej porcji okluzji. Wykończenie typowo mokre, choć nieklejące i nie nadmiernie tłuste. Ku mojemu zaskoczeniu - komfortowy przy dłuższym noszeniu oraz relatywnie łatwy do zmycia (nie przylega mocno do skóry oraz nie zastyga - co utrudnia zmycie preparatu).
Przez kremową i bielącą konsystencję, krem zbiera suche skórki oraz mocno je podkreśla, wymaga łagodnego wklepania, inaczej powstałe białe smugi i pręgi zrolowanych suchych skórek są nie do przejęcia. Nie powinnam aż tak czepiać się, mając z tyłu głowy propozycje kremów ochronnych sprzed kilku lat, ale biorąc pod uwagę chociażby dzisiejsze produkty z zestawienia, "komfortowy" krem od Avene wychodzi przy nich i metaforycznie, i rzeczywiście: blado.
Mimo braku zaognienia skóry, niezwykle niepokoi mnie niesłabnące, intensywne pieczenie skóry podczas aplikacji preparatu. Początkowo zrzucałam niemiłe doznania na wysokie stężenie związków aktywnych o działaniu antyoksydacyjnym, pokładałam nadzieje w ich przejściowy charakter, ale zarzuciłam tę myśl, gdy negatywne objawy zaczęły nasilać się podczas ekspozycji słonecznej i na pewno nie uległy osłabieniu podczas dłuższego użytkowania kremu. Puszczam zatem w wątpliwość domniemaną delikatność produktu i docelową, wrażliwą grupę kliniczną. Nie mogę odmówić wysokiej ochrony kremu ochronnego, ale nieprzyjemne skutki uboczne stosowania oraz kiepska formuła zmusiły mnie do wystawienia słabej trójki z minusem.
INCI: AVENE THERMAL SPRING WATER (AVENE AQUA), C12-15 ALLKYL BENZOATE COCO-CAPRYLATE/CAPRATE METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL (NANO), WATER (AQUA), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLICERYDE, BIS-ETHYLHEXYLOXPHENOL, MRTHOPHENYL TRIAZINE, DIETHYLHEXYL BUTAMIDO TRIAZONE, GLYCERIN, SILICA, BUTYL METHOXYDIBENZOYMETHANE, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DECYL GLUCOSIDE VP/EICOSENE COPOLYMER ACRYLATES/C10-3- ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, BENZOIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, CAPRYLYL GLYCOL, CARBOMER, DISODIUM EDTS, FRAGNANCE (PARFUM), GLYCERYL BEHENATE, GLYCERYL DIBEHENATE, HELIANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL, OXOTHIAZOLIDINE, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM BENZOATE, SODIUM HYDROXINE, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL GLUCOSIDE, TRIBEHENIN, XANTHAN GUM.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Extreme Gel to nowość tego lata, równie ciekawa jak puszysta, barwiąca pianka wypuszczona w roku ubiegłym (pełna recenzja>). Silikonowo-żelowa, zagęszczona konsystencja, sprawnie wydobywająca się z poręcznej, 30 ml tubki, pod wpływem ciepła topnieje, do złudzenia przypomina transparentną, wygładzającą bazę. Znamiennie dla kompleksów silikonowych, czuć typowy, specyficzny, suchy, choć oleisty poślizg, niknący zupełnie tuż po rozprowadzeniu produktu.
Imponująco łatwo rozprowadza się, na drodze aplikacji nie pojawiają się choćby najmniejsze niedogodności z zaaplikowaniem właściwej ilości preparatu na skórę. Preparat całkowicie nie zastyga, a gwarantuje niezwykle przyjemne, komfortowe wykończenie, notabene świetnie sprawdzające się w roli bazy pod makijaż. Preparat nie wyświeca się, nie lepi ani intensywnie nie natłuszcza naskórka, choć jest przez cały czas wyczuwalny. Nie podkreśla suchych skórek i zrogowaceń, a zaryzykuję stwierdzeniem: po aplikacji żelu wszelkie suchości są mniej widoczne. Łagodnie nawilża naskórek oraz optycznie go wygładza. Absolutnie nie bieli, nie koloryzuje, nie osiada we włoskach i nie pozostawia żadnej poświaty, na skórze jest niewidoczny i spośród wszystkich dzisiaj wymienionych, na mojej trądzikowej cerze prezentuje się wizualnie najlepiej.
Nie podrażnia i nie wysusza skóry. Nie drażni okolic oczu.
Nie chcę zostać posądzona o malkontenctwo, ale już od samego początku spodziewałam się, że nie do końca przypadnie mi do gustu formuła, która mimo niesamowitych walorów użytkowych, nie należy do lekkich. Produkt fantastycznie wchłania się, nie podkreśla suchości, jest komfortowy w noszeniu, ale na mojej skórze jest wysoce komedogenny i zawsze po zastosowaniu produktu już tego samego dnia widzę w łazienkowym lustrze nowe, podskórne, potwornie bolące niedoskonałości. Żel czuć na twarzy oraz bardzo ciężko jest go zmyć z powierzchni naskórka. Minusem jest również intensywny, kremowy, mdlący zapach, który nieubłaganie ciągnie się aż do zmycia preparatu ze skóry i uniemożliwia jego regularne użytkowanie. Duży minus za niską ochronę (poparzenie na nosie po niespełna godzinnej ekspozycji słonecznej wraz z ochroną fizyczną), migrację do oczu, rejonu ust i relatywnie wysoką cenę jak na tak małą ilość preparatu. Ode mnie dostaje czwórkę z minusem.
Grupa docelowa: każdy typ cery z zapotrzebowaniem na okluzję i bez skłonności do szybkiego zanieczyszczania się naskórka.
INCI : ISODODECANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, HOMOSALATE, DIMETHICONE/BIS-ISOBUTYL PPG-20 CROSSPOLYMER, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, ETHYLHEXYL SALICYLATE, DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, PHENETHYL ALCOHOL, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, AQUA (PURIFIED WATER), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, CAPRYLYL GLYCOL, DISODIUM EDTA, LYSOLECITHIN, SILICA DIMETHYL SILYLATE, PARFUM (FRAGRANCE)
SVR AK SECURE DM PROTECT SPF50+ (IPD 44, SPF 72)
Nie potrafię ukryć mojego pejoratywnego stosunku do wyrobów medycznych, nie cierpię krętactwa i pozoranctwa, dlatego też Avene ze swoim Sunsimedem dość mocno dało mi do wiwatu w uprzednim roku, zaś ulotki wyrobów Mediq Skin jedynie dolały oliwy do ognia, wyszarpując resztki mojej gdzieś tam głęboko skrytej beztroski konsumpcyjnej. Moją jątrzącą się ranę, jak opatrunek ze srebrem, opatrzono nowym wyrobem SVR, z pełną listą składników i ciekawymi właściwościami użytkowymi.
Plusem wyrobów medycznych, a szczególnie kremów ochronnych, jest na pewno dokładny opis użytkowania, w tym niezbędna ilość preparatu do uzyskania odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej. Tak jak w przypadku preparatu Mediq Skin informacje te okazały się pozbawione głębszego sensu, spełniając jedynie sztywne wymogi, tak akurat w przypadku SVR AK SECURE są to niezwykle pomocne i praktyczne dane, pozwalające prawidłowo użytkować nabyty preparat ochronny. Plus za dokładną deklarację ochrony o poszerzonym spektrum działania UVA oraz stojące za preparatem dokładne testy kliniczne.
Konsystencja śmietankowa, topniejąca pod palcami, przyjemna, ale nie jest to lekki, niewyczuwalny preparat o suchym wykończeniu. Zostawia mokrą warstewkę, co nie zawsze mi przeszkadza, ale nie wyobrażam sobie wykonać na AK SECURE makijażu, nawet mineralnego. Bez trudu rozprowadza się, choć miałabym trudności z nałożeniem ilości ponad deklarację producenta. Krem ochronny początkowo dość mocno rozbiela skórę i podkreśla suche skorki, ale po wklepaniu prezentuje się naturalnie, zrogowacenia i suche partie po wchłonięciu się wyrobu nie są nadmiernie podkreślone. Daje ładny, świetlisty glow. SVR do złudzenia przypomina mi Antheliosa w wersji ultra lekkiej - bardzo podobnie się go nosi, jest podobnie wyczuwalny oraz tak samo paskudnie osiada we brwiach i włoskach, skazując na klęskę ten rejon twarzy. Prawdopodobnie te osoby, które polubiły ultra lekki od La Roche Posay, polubią i wyrób SVR.
Formuła przyjemnie nawilżąjaco-natłuszczajaca. Czuć na twarzy oleistą powłokę, zdecydowanie za bogatą dla mojej skóry w okresie dobrego nawodnienia (co objawia się nadpotliwością i błyskawicznym zanieczyszczaniem się naskórka), ale idealną w czasie przejściowych przesuszeń. Kosmetyk nie generował problemów skórnych, jeśli był stosowany z rzeczywistym zapotrzebowaniem na okluzję, zupełnie odmiennie od Extreme Gel tej samej marki, którego testy zostały okupione ciężkim, bolesnym wysypem zmian trądzikowych. Wyczuwam bardzo delikatny, swoisty zapach, ale nie przeszkadza on w codziennym użytkowaniu wyrobu. Mimo że nie jest to moja ulubiona formuła kosmetyczna, ocenę preparatu podniosę zasłużenie za niesamowitą delikatność preparatu, wyciszające właściwości pielęgnacyjne oraz przede wszystkim za wysoką i stabilną ochronę przed słońcem. Daję dobrą czwórkę.
Grupa docelowa: dojrzałe, odwodnione, zrogowaciałe i suche typy cery wymagające natłuszczenia i ukojenia. Świetny preparat ochronny dla nadwrażliwej skóry.
INCI: AQUA (PURIFIED WATER), DICAPRYLYL CARBONATE, ETHYLHEXYL METHOXYCINNAMATE, METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL [NANO], SILICA, DIMETHICONE, DIISOPROPYL ADIPATE, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, DIETHYLAMINO HYDROXYBENZOYL HEXYL BENZOATE, CETEARYL ALCOHOL, BIS-ETHYLHEXYLOXYPHENOL METHOXYPHENYL TRIAZINE, ETHYLHEXYL TRIAZONE, CETEARETH-20, NIACINAMIDE, PENTYLENE GLYCOL, POLYESTER-7, CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, ARABIDOPSIS THALIANA EXTRACT, BETA-CAROTENE, CAPRYLHYDROXAMIC ACID, DAUCUS CAROTA SATIVA (CARROT) ROOT EXTRACT, DECYL GLUCOSIDE, GLYCINE SOJA (SOYBEAN) OIL, HYDROGENATED PHOSPHATIDYLCHOLINE, LECITHIN, LEPIDIUM SATIVUM SPROUT EXTRACT, MICROCOCCUS LYSATE, PHENETHYL ALCOHOL, GLYCERIN, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL ACETATE, 1,2-HEXANEDIOL, CAPRYLYL GLYCOL, CITRIC ACID, DISODIUM EDTA, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, LYSOLECITHIN, NEOPENTYL GLYCOL DIHEPTANOATE, POLYSORBATE 60, SORBITAN ISOSTEARATE, XANTHAN GUM, PHENOXYETHANOL
AVENE CREME COMFORT KOMPLEKS ANTYOKSYDACYJNY SPF 50+ DO WRAŻLIWEJ SUCHEJ SKÓRY
Po krem sięgnęłam z myślą o dojrzałych, odwodnionych oraz typowo suchych typach cery, nie liczyłam, że krem trafi w moje indywidualne potrzeby, i tak też się stało. Avene posiada specjalny, unikalny kompleks antyoksydacyjny, wysoki stopień ochrony oraz według producenta, przyjemną konsystencję nie utrudniającą użytkowania preparatu promieniochronnego.
Bogata, kremowa, przyjemnie otulająca struktura o dobrych walorach nawilżająco-natłuszczających. Nie ma problemu w zaaplikowaniu właściwej ilości preparatu, ale są już pewne spore niedogodności w samych walorach wykończeniowych. Filtr widocznie skórę rozbiela, efekt bieli słabnie (choć nie niknie całkowicie) samoistnie po upływie kilku minut, intensywnie widoczny w oświetleniu sztucznym. Preparat wymaga dużej sprawności w aplikacji i na pewno nie jest to kosmetyk stworzony do wykonywania jakichkolwiek poprawek oraz makijażu. Wchodzi niekorzystnie w pory, dając efekt nieświeżej skóry, nawet na naskórku potrzebującym dużej porcji okluzji. Wykończenie typowo mokre, choć nieklejące i nie nadmiernie tłuste. Ku mojemu zaskoczeniu - komfortowy przy dłuższym noszeniu oraz relatywnie łatwy do zmycia (nie przylega mocno do skóry oraz nie zastyga - co utrudnia zmycie preparatu).
Przez kremową i bielącą konsystencję, krem zbiera suche skórki oraz mocno je podkreśla, wymaga łagodnego wklepania, inaczej powstałe białe smugi i pręgi zrolowanych suchych skórek są nie do przejęcia. Nie powinnam aż tak czepiać się, mając z tyłu głowy propozycje kremów ochronnych sprzed kilku lat, ale biorąc pod uwagę chociażby dzisiejsze produkty z zestawienia, "komfortowy" krem od Avene wychodzi przy nich i metaforycznie, i rzeczywiście: blado.
Mimo braku zaognienia skóry, niezwykle niepokoi mnie niesłabnące, intensywne pieczenie skóry podczas aplikacji preparatu. Początkowo zrzucałam niemiłe doznania na wysokie stężenie związków aktywnych o działaniu antyoksydacyjnym, pokładałam nadzieje w ich przejściowy charakter, ale zarzuciłam tę myśl, gdy negatywne objawy zaczęły nasilać się podczas ekspozycji słonecznej i na pewno nie uległy osłabieniu podczas dłuższego użytkowania kremu. Puszczam zatem w wątpliwość domniemaną delikatność produktu i docelową, wrażliwą grupę kliniczną. Nie mogę odmówić wysokiej ochrony kremu ochronnego, ale nieprzyjemne skutki uboczne stosowania oraz kiepska formuła zmusiły mnie do wystawienia słabej trójki z minusem.
INCI: AVENE THERMAL SPRING WATER (AVENE AQUA), C12-15 ALLKYL BENZOATE COCO-CAPRYLATE/CAPRATE METHYLENE BIS-BENZOTRIAZOLYL TETRAMETHYLBUTYLPHENOL (NANO), WATER (AQUA), CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLICERYDE, BIS-ETHYLHEXYLOXPHENOL, MRTHOPHENYL TRIAZINE, DIETHYLHEXYL BUTAMIDO TRIAZONE, GLYCERIN, SILICA, BUTYL METHOXYDIBENZOYMETHANE, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, DECYL GLUCOSIDE VP/EICOSENE COPOLYMER ACRYLATES/C10-3- ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, BENZOIC ACID, BUTYLENE GLYCOL, CAPRYLYL GLYCOL, CARBOMER, DISODIUM EDTS, FRAGNANCE (PARFUM), GLYCERYL BEHENATE, GLYCERYL DIBEHENATE, HELIANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL, OXOTHIAZOLIDINE, PROPYLENE GLYCOL, SODIUM BENZOATE, SODIUM HYDROXINE, TOCOPHEROL, TOCOPHERYL GLUCOSIDE, TRIBEHENIN, XANTHAN GUM.
ARTYKUŁ NIE JEST SPONSOROWANY.
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa